Felieton

O Przystani Nadwiślańskiej pisałem już wielokrotnie. Jednak informacja, która została przekazana przez ratusz w ostatnim czasie, a dotycząca kolejnego przetargu na sprzedaż tego obiektu, zmusza mnie do tego, abym niniejszy felieton poświęcił temu problemowi. Sprzedaż za wszelka cenę „przystani” to niebywały skandal, pokaz buty i nieliczenia się z mieszkańcami.

Zacznę od definicji słowa cenzura według encyklopedii PWN:– „cenzura [łac.], kontrola publicznego przekazywania informacji, stanowiąca ograniczenie wolności wyrażania poglądów (tradycyjnie nazywanej wolnością słowa) oraz rozpowszechniania informacji (wolność druku), …”.

Temat budowy nowego basenu wraca od wielu lat przy okazji różnych imprez, a przede wszystkim przy okazji kolejnych wyborów samorządowych. Od obecnego prezydenta miasta usłyszałem to już wielokrotnie. Dlatego słysząc te zapowiedzi przestałem traktować je poważnie.

Sprawa mostu powraca cyklicznie jak bumerang. Trudno uciec od tego tematu, ponieważ upływający czas pokazuje ogrom niekompetencji. Narracja, jaką w ostatnim czasie przyjęli tak zwani obrońcy mostu w swoich cyklicznych wypowiedziach, coraz bardziej mnie zdumiewa.

Dzisiejszy samorząd nie wiele ma wspólnego z tym, który powstawał w latach 90. Kasy urzędów były puste, potrzeby ogromne, a bezrobocie przekraczało 25%. Więc dlaczego jesteśmy świadkami takiej arogancji władzy lokalnej. Może, dlatego że kasy są pełne, potrzeby realizowane (najpierw swoje), a bezrobocie niskie jak nigdy dotąd.

Ostatnie dwa felietony poświęciłem kosztom, jakie my mieszkańcy ponosimy przez decyzje włodarzy dotyczące inwestycji w Tczewie. Myślę, że temat wydawania pieniędzy przez rządzących miastem - podkreślam naszych pieniędzy! zawsze jest w kręgu zainteresowań, ponieważ nie spadają one z nieba.

Wielokrotnie w swoich felietonach zwracałem uwagę na koszty związane z realizacją różnych inwestycji, które miały miejsce w Tczewie. Jednak pisząc ostatni felieton naszła mnie pewna refleksja, kiedy wspominałem o wybudowanym parkingu. Postanowiłem, więc obecny felieton napisać pod wpływem swoich przemyśleń. W związku z tym wracam do kilku inwestycji i związanych z nimi kosztami.

Spotkałem się z opinią, że nie zauważam pozytywnych zmian w Tczewie. Zmiany oczywiście są, jednak tych naprawdę pozytywnych należy szukać ze świeczką. Czy budowa kolejnych blokowisk to cecha rozwijającego się miasta? Oczywiście, gdzieś należy mieszkać i zapewne mieszkańcy tych blokowisk niejednokrotnie cieszą się z własnego kąta, co jest naturalne i zrozumiałe. Jednak nie to jest oznaką rozwijającego się miasta.

Ciągłe przepychanki, związane z mostem, skłoniły mnie do pewnej refleksji. Czy Tczew ma szansę i potencjał żeby zostać miastem turystycznym? Osobiście uważam, że zdecydowanie tak. Jednak problem, dlaczego tak się nie dzieje jest dość szeroki.

Przed świętami napisałem felieton poświęcony podsumowaniom tego, co wydarzyło się w Tczewie w minionym roku. Temat jest na tyle szeroki, że uznałem, iż warto napisać część drugą.