Felieton

Zastanawiałem się, co napisać w tak ważnym dla naszej społeczności okresie świątecznym. Doszedłem do wniosku, że wytykanie bubli, braku kreatywności włodarzy, niegospodarności, będzie nie na miejscu. Nie można zniżać się do poziomu ulicznego rynsztoku czy arogancji władzy. Dlatego postanowiłem uruchomić wyobraźnię i trochę puścić wodzę fantazji związanej z tym, jak wyobrażam sobie moje miasto. Tczew posiada ogromny potencjał, niestety nie miał szczęścia do włodarzy.

Mija kolejny rok, który warto podsumować. Włodarze Tczewa, społecznicy, opozycja w zasadzie nie wnieśli nic ciekawego do naszego życia lokalnego. Można oczywiście wszystko przypisać Covid-19. Ja jednak uważam, że jest inaczej.

O wielu datach w historii Polski powinniśmy pamiętać, o wielu chcielibyśmy zapomnieć. 13 grudnia 1981 roku to jedna z tych dat, która łączy w sobie jedno i drugie. Jednak nie tylko ku przestrodze dla przyszłych pokoleniom powinna zostać zapamiętana.

Wielokrotnie nawiązywałem do mostu w swoich felietonach jednak nie sposób przejść do codzienności wokół tego, co dzieje się w tym kontekście. Z wielkim zdumieniem przeczytałem na jednym z portali społecznościowych komentarz Społecznego Komitetu Odbudowy Mostu odnoszący się do artykułu, który ukazał się na łamach Gazety Tczewskie „Zaczęło się rozkradanie materiałów do odbudowy mostu”.

Mimo faktu, iż Tczewskim muralom poświeciłem już jeden z moich felietonów postanowiłem wrócić do tematu, ponieważ nic w tym temacie się nie zmieniło, a stan obecny mówi dużo o włodarzach. Dodatkowo zwróciłem uwagę na kilka szczegółów, które w tym kontekście powinny zostać odnotowane w przestani publicznej.

Przypadkiem po wielu latach trafiłem na balladę „ Nim wstanie dzień”, którą wykonywał Edmund Fetting do słów Agnieszki Osieckiej i muzyki Krzysztofa Komedy. Ballada zaśpiewana tak piękną polszczyzną, że nie sposób przejść obojętnie słuchając tego wykonania. Szczególnie w konfrontacji z tym, co słyszymy i widzimy na ulicach w ostatnim czasie podczas tzw. „ protestów kobiet”. Język, jakim operują tak zwani protestujący, nie ociera się o rynsztok tylko w nim głęboko tkwi. Hasła, które widzimy, jak „ to jest wojna” świadczy, że ci ludzie chyba nie do końca wiedzą, co wykrzykują i piszą.

Chciałem przytoczyć definicję demokracji jednak jest ona tak obszerna, że nie wystarczyłoby miejsca na felieton. Po za tym definicja demokracji jest raczej powszechnie znana przynajmniej na poziomie ogólnym. Myślę, że ciekawszym będzie przytoczenie definicji opozycja oraz słowa totalna.

Protesty oraz zachowania i wypowiedzi niektórych mieszkańców, skłoniły mnie do refleksji. I nie chodzi tu o same protesty, chociaż mam swoje zdanie na ten temat. Zastanawia mnie, czy jeszcze istnieje coś takiego jak wspólnota? A może inaczej, czy rządzący miastem wiedzą w ogóle, co to znaczy?

Jeżdżąc do pracy przez Nowy Staw wielokrotnie zwróciłem uwagę na miasteczko, które sprawia wrażenie bardzo zadbanego. Niestety, jak wiele miast nie oparło się rządom destrukcyjnym. Cukrownia Nowy Staw, która była wiodącym pracodawcą znanym w Polsce, zbudowana w latach 1877-1878, w roku 2007 niestety przestała istnieć. Dla tak małego miasta taki fakt, to z pewnością było traumatyczne przeżycie.

Wśród mieszkańców rozgorzała dyskusja na temat propozycji Pana prezydenta dotyczącej podniesienia ceny za wywóz śmieci o 4 zł od osoby. Argumentem, który ma przemawiać za takim ruchem ma być fakt, że budżet za wywóz śmieci się nie spina