Felieton

Niedawno, za sprawą jednego z mieszkańców na portalu facebook, ukazał się wpis dotyczący mostu na Wiśle. Rozgorzała burzliwa dyskusja, między innymi o odpowiedzialności za obecny stan mostu. Komentarze, jakie tam przeczytałem osobiście mnie specjalnie nie zdziwiły, ponieważ narracja jaką stara się nam wcisnąć jest przedstawiana od kilku lat. Za stan mostu podobno odpowiada PiS, poseł Smoliński i Wojewódzki Konserwator Zabytków. Niektóre osoby są tak skrajnie zaczadzone nienawiścią, że kompletnie nie przyjmują do wiadomości prostych, oczywistych faktów., więc postanowiłem przekazać trochę informacji w postaci „łopatologicznej”.

Muszę wrócić do sesji Rady Miejskiej z dnia 29.06.23r. i problemów na niej poruszanych. Postanowiłem napisać jeszcze kilka zdań o tym, co tam się działo.

Kolejna Sesja Rady Miejskiej niczym szczególnym nie różniła się od poprzednich. Jednak widoczny jest niepokój i coraz większa arogancja i buta, zarówno włodarzy, jak i dużej części radnych. Zapewne jest to spowodowane faktem, iż wybory samorządowe zbliżają się dużymi krokami, a sukcesów brak. Natomiast nie brakowało wpadek mówiąc bardzo delikatnie.

Tegoroczny czerwiec i początek wakacji obfituje w bardzo wiele radosnych informacji z udziałem tczewskich sportowców. Tym bardziej cieszy ten fakt, gdyż Tczew nie należy do przyjaznych miejsc dla rozwoju sportu - chyba, że mamy na myśli piłkę nożną, jednak nie jest to adekwatne do osiąganych sukcesów.

Zastanawiam się, dlaczego w Tczewie od wielu lat mamy sytuację, że za co włodarze nie zabiorą się, to albo bubel, nietrafiona inwestycja, czy kiełbasa wyborcza. Odnoszę wrażenie, iż zbliżające się dużymi krokami wybory samorządowe (najprawdopodobniej w kwietniu 2024r.) zaczynają wprowadzać coraz większą nerwowość wśród włodarzy oraz samego prezydenta miasta. W zasadzie nie ma czemu się dziwić, ponieważ sukcesów na horyzoncie brak, a wręcz przeciwnie porażka goni porażkę.

Dżentelmeni podobno o pieniądzach nie rozmawiają. Jednak w przypadku wynagradzania za pracę ze środków publicznych uważam, że mówić należy bardzo głośno. Tym bardziej, iż prawo na poziomie samorządowym stworzyło system, który powoduje, iż wynagrodzenia urzędników wyższego szczebla moim zdaniem ocierają się już o skrajny poziom oderwania od rzeczywistości.

Sesje Rady Miasta powinny być zebraniem osób, które z wielką troską debatują burzliwie o rozwoju miasta i ułatwianiu życia mieszkańcom. Niestety w przypadku Tczewa odnoszę wrażenie, że jest to zebranie osób, które po prostu realizują swoje, często niedorzeczne pomysły, oczywiście z pewnymi wyjątkami. Niestety buta i bezczelność włodarzy Tczewa przekracza kolejne granice pokazujące, iż nie liczą się oni z opiniami mieszkańców czy odmiennymi opiniami radnych, którzy notabene są reprezentantami mieszkańców.

Trochę w Tczewie ostatnio dzieje się, a tematów nie brakuje. Niestety tych negatywnych. Ten tekst postanowiłem poświęcić jednej z najważniejszych spraw dla naszej społeczności lokalnej, a mianowicie mostowi na Wiśle. Jest to niekończąca się opowieść obnażająca nieudolność, nieodpowiedzialność i brak kreatywności włodarzy.

Od dawna zastanawiam się czy jakiś urzędnik kiedykolwiek odpowiedział za cokolwiek? I nie mam tutaj na myśli tych szeregowych urzędników, bo ci są często „między młotem i kowadłem”, czyli mieszkańcami i zwierzchnikami, którzy podejmują nieracjonalne decyzje kreując politykę lokalną. Od pewnego czasu odnoszę wrażenie, że pisząc swoje felietony wywołuję wilka z lasu. Dlaczego? Bo co napiszę, to się prędzej czy później spełnia lub potwierdza. Niestety w tym negatywnym kontekście.

Ponieważ przedwyborcze obiecanki, jak na przykład budowa basenu w Tczewie (czytaj kiełbasa wyborcza), zataczają coraz szerszy krąg postanowiłem kilka zdań napisać na temat sportu. Chociaż ten temat poruszałem w moich felietonach już kilkukrotnie jest on bardzo aktualny.