wtorek, 19 marca 2024 07:35
Reklama
Reklama

Wracamy do tematu. Potrącenie dziewczynki przed SP nr 5. Dlaczego w mieście nie ma oddziału chirurgii dziecięcej?

TCZEW. 7 stycznia br. na terenie Szkoły Podstawowej nr 5 doszło do poważnego wypadku z udziałem 7-letniego dziecka. Dziewczynka doznała ran uda. O zdarzeniu poinformowała nas osoba związana ze środowiskiem szkolnym, tak nawet nie wiadomo byłoby, że takie zdarzenie w ogóle miało miejsce... Ew. informacja ukazałaby się z jeszcze większym opóźnieniem.
Wracamy do tematu. Potrącenie dziewczynki przed SP nr 5. Dlaczego w mieście nie ma oddziału chirurgii dziecięcej?

Autor: W. Mocny

Horror przed szkołą
Zdaniem rodziców całe zajście wyglądało bardzo tragicznie. Dziewczynka krzyczała z bólu. Ponieważ świadkowie widzieli jak dziewczynka była odwożona karetką pogotowia, a później część rodziców dowiedziała się, że trafiła do szpitala w Gdańsku szybko pojawiły się spekulacje. Usłyszeliśmy m.in., że ranna została ciocia, która odprowadzała dziecko do szkoły, a sama dziewczynka miała... zmiażdżone nóżki. Ponieważ w Tczewie nie było jakichkolwiek informacji o tym zdarzeniu od razu postanowiliśmy uzyskać informacje z policji, by zastopować plotki i niejasności. Zgodnie z naszymi podejrzeniami uraz nie był aż tak groźny, niemniej był bardzo poważny, a fakt, że do wypadku doszło na terenie szkoły spowodował, że pojawiły się istotne pytania.

 

 

- Rodzice są zszokowani faktem, że do zdarzenia doszło na terenie szkoły. Dziewczynka, chyba z I klasy szła z ciocią i w pewnym momencie doszło do potrącenia – informował nasz czytelnik dzień po zdarzeniu -  Rodzice dopytywali później co się stało, ale nikt nie potrafił tego wyjaśnić. W czasie zdarzenia ciocia dziecka się przewróciła nie zdążyła złapać dziewczynki, które wpadło pod koła, podobno miało zmiażdżone nogi... W Tczewie słyszałem tylko opatrzono i od razu skierowano do Gdańska. Tam lekarze przez kilka godzin zastanawiali się jakie podjąć kroki medyczne. Dziwimy się, że nie ma żadnej informacji o tym co się stało. A przecież było postępowanie policji. Także nauczyciele zbywali rodziców, nie podając pełnej informacji. Znajoma, która prowadzi dziecko do tej szkoły, mówi że zapanowała cisza o tej sprawie. 
Dowiedzieliśmy się, że w szkole jest monitoring i postępowanie policyjne powinno sprawę bez trudu wyjaśnić...  

 

Nie zachował ostrożności
Informację o zdarzeniu potwierdził nam rzecznik tczewskiej policji: 
- 7 stycznia br. przed godziną 8. doszło do potrącenia dziecka na terenie SP nr 5 przy ul. Westerplatte. – informuje asp. sztab, Dawid Krajewski, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Tczewie. - Do wypadku doszło z powodu nie zachowania należytej ostrożności przez kierowcę mercedesa sprintera podczas manewru cofania. Ciocia dziewczynki, która odprowadzała ją do szkoły nie doznała urazu  - Wypadek nie zagrażał życiu dziewczynki. Dziecko standardowo zostało przewiezione do Gdańska, ponieważ w tczewskim szpitalu nie ma specjalistycznej chirurgii dziecięcej.
Zapytaliśmy o doznane urazy.
- Dziewczynka doznała rany ciętej uda. Aktualnie przebywa w jednym z gdańskich szpitali. Kierowca był trzeźwy – poinformował rzecznik policji.   

Wina kierowcy wydaje się oczywista, ale pojawiają się także pytania o bezpieczeństwo dzieci na terenie szkoły... 
Dowiedzieliśmy się, że dzieci muszą czekać przed szkołą zanim wejdą do budynku. To wydaje się pewnym środkiem bezpieczeństwa, ale powoduje zatłoczenie przed wejściem.  

 

 
- Uczniowie czekają z rodzicami przed wejściem aż wyjdzie nauczyciel i wtedy dopiero rodzice przekazują nauczycielowi dzieci, który wprowadza je do szkoły – mówi informator. - Tego miejsca nie ma tam dużo, a dzieci, które zaczynają się „kręcić” niecierpliwie. 
Dowiedzieliśmy się, że osoby, uczestniczące w wypadku weszły bramą boczną, spod której samochody wjeżdżają pod samą szkołę. Jak usłyszeliśmy do potrącenia doszło, gdy pojazd dostawczy wyjeżdżał cofając do bramy. 

 

 

Dyrektor SP nr 5 Gabriela Makać zapewnia, że bezpieczeństwo to dla niej, nauczycieli oraz pozostałych pracowników – priorytet, jednak procedura wejść i wyjść jej zdaniem nie miała tu, żadnego związku.    
- Uczniowie i rodzice są systematycznie informowani o obowiązujących w szkole procedurach, regulaminach – mówi dyr. G. Makać. - W ciągu roku wielokrotnie do nich wracamy. Obowiązujące w szkole procedury (wejść i wyjść, ustawiania się na boisku szkolnym, regulamin dyżurów) nie mają związku z wypadkiem, który miał miejsce 7 stycznia. Zawsze, jest coś, co  można zmienić. 

 

Dostawcy pod eskortą
Czy po wypadku zmienią się procedury obejmujące zachowanie kierowców pojazdów dostawczych, technicznych itp.? 
- Dostawcy powinni dostarczyć towar do kuchni we wczesnych godzinach rannych. Było z tym różnie – stwierdza dyrektor. - Kierowca, który spowodował wypadek, przywoził towar wiele razy. Świadkowie mówią, że trąbił, wykonując manewr cofania. Nauczycielka pełniła w tym obszarze dyżur. Dziecko było pod opieką osoby dorosłej. Wypadek nie powinien się zdarzyć. A jednak się zdarzył.  Po konsultacji z pracownikami szkoły, podjęłam decyzję, że samochody będą wjeżdżały i wyjeżdżały pod eskortą pracownika obsługi. Problemem szkoły jest brak parkingu, więc zdarzało się, że rodzice wykorzystując otwarcie bramy, wjeżdżali na teren szkoły. Rozmawiałam o tych sytuacjach z rodzicami. 

Dyrektor Makać pytana o udzielanie niepełnych informacji i zbywanie rodziców zdecydowanie zaprzecza.

 

- Byłam w kontakcie z rodziną poszkodowanej dziewczynki. Gdy otrzymałam informację od mamy o przebiegu operacji, przekazałam ją nauczycielom i uczniom. Czworo rodziców pytało mnie o stan zdrowia dziewczynki. Nikt  z rodziców nie kontaktował się ze mną telefonicznie ani poprzez e- dziennik.  Według  niektórych mediów nie informowałam o wypadku.  Mogłam przekazać tylko sprawdzone i ustalone z mamą informacje.  Po wizycie mamy w szkole przekazałam wiadomość wszystkim rodzicom poprzez dziennik elektroniczny. Jak co roku przed feriami przypominamy zasady bezpieczeństwa. Odbył się apel pod hasłem „ Bezpieczne ferie” dla kl.1-3, również wychowawcy klas starszych przypominali zasady, które pozwolą uczniom spędzić ferie bezpiecznie.
„Piątka” nie ma wielkiego terenu do dyspozycji, co widać na zdjęciach, tym lepiej, że pomimo – niestety - wypadku z udziałem dziecka, wjeżdżające i wyjeżdżające samochody będą pod większą kontrolą pracowników szkoły. Miejmy nadzieję, że z czasem problem parkingowy placówki także zostanie naprawiony...



Dlaczego nie ma chirurgii dziecięcej?
Po opublikowaniu informacji na temat wypadku na stronie tczewska.pl pojawiło się wiele opinii na temat braku w Szpitalach Tczewskich oddziału chirurgii dziecięcej. To z braku takiego specjalisty i oddziału dziewczynka, o której była mowa w artykule, musiała zostać przetransportowana aż do Gdańska. Zapytaliśmy o to właściciela szpitala (starosta tczewski) oraz Macieja Bielińskiego, prezesa Szpitali Tczewskich SA o to jaki/czy widzą szanse na utworzenie takiego oddziału w Tczewie. Z informacji uzyskanych od rzecznika powiatu wynika, że obecnie nie ma takich planów ani możliwości finansowych. Szczegóły dlaczego wyjaśniono nam w szpitalu.

 

 

- Kwestia oddziału chirurgii dziecięcej ani nie dotyczy starostwa, ani szpitala – stwierdza prezes M. Bieliński. - Ani nasza placówka, ani powiat nie jest w stanie zapewnić środków, ani możliwości na powstanie takiego oddziału. Takie finansowanie i prawną możliwość mogą zapewnić dopiero Narodowy Fundusz Zdrowia i minister zdrowia. Od 2017 r. funkcjonuje sieć szpitali. Szpital w Tczewie został zakwalifikowany do pierwszego poziomu referencyjności. Problemem byłby też brak specjalistów z zakresu chirurgii dziecięcej. Gdybyśmy chcieli utworzyć taki oddział musiałby on być finansowany w całości z naszych funduszy, a na to szpitala nie stać. Konsultant wojewódzki i ministerstwo dążą do tego, by operacje dzieci były wykonywane raz a dobrze, a do tego potrzebne jest wykonywanie zabiegów specjalistycznych w miejscach o odpowiedniej kadrze i wyposażeniu.    

 

 

Wawrzyniec Mocny
 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Tczewianin 22.01.2020 13:07
Chirurgia dziecięca to nie tylko urazy, ale także wszelkiej maści wady wrodzone nerek, pęcherza, przewodu pokarmowego. Dla samej części urazowej nie ma co tworzyć oddziału - zwłaszcza że w pobliżu (Gdańsk) jest już taki wysoko specjalistyczny oddział. Bardziej w Tczewie przydałby się oddział ortopedii i traumatologii, w niektórych szpitalach powiatowych taki oddział jest.

Reklama