Takiego pojazdu pod tczewską porodówką nie było nigdy. Gdy w poniedziałek pod oddział ginekologiczno-położniczy zajechała kareta ciągnięta przez dwa konie, personel szpitala przecierał oczy ze zdumienia. Robiono zdjęcia, nagrywano, komentowano. Nowy obywatel tego świata opuścił mury lecznicy w iście królewskim stylu, a w drodze do domu towarzyszyli mu szczęśliwi rodzice. Szkoda tylko, że niekwestionowany bohater dnia zapamięta niewiele z tej wytwornej przejażdżki…
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze