Z drugiej strony przyczyną tego stanu jest niezaradność rodziny, która wynika po części z niepełnosprawności pani Krystyny. Babcia jest schorowana. Gosia także jest osobą niepełnosprawną.
Alimenty poprawiłyby sytuację
Z rodziną mieszka też mąż pani Krystyny. Przekazuje skromne datki na utrzymanie bliskich, jednak niewystarczające.
- Córka mogłaby zgłosić do sądu sprawę o przyznanie nam alimentów, ale nie chce tego robić, bo nie tak załatwia się sprawy w rodzinie – mówi Krystyna W. - Boimy się, że mąż trafiłby wtedy do więzienie...
Krystyna W. ma 750 zł renty. Otrzymuje też zasiłek celowy z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tczewie w wysokości 100 zł. Od lutego do końca maja przyznawano jej też zasiłek okresowy - 78 zł. Za niewiele ponad 1000 zł trudno im przeżyć.
- Szukam jakiejś prostej pracy, ale nigdzie nie mogę znaleźć. Mogę sprzątać, zamiatać, zmywać, ale nic nie ma! Pewnie, bardzo bym chciała mieć pracę. Córka miałaby się za co ubrać, a nam by niczego nie brakowało!
Na przykładzie rodziny W. widać jak biedę i tak dużą z powodu bezrobocia, pogłębia niezaradność życiowa i konfliktowa natura, która nie pozwala czerpać pomocy, tam gdzie to możliwe. Do czego przyczynia się też choroba.
Rodzina próbuje sobie radzić. Zbierają złom, bo to zawsze jakiś grosz więcej, butelki i puszki... Z butelek są w stanie zdobyć 10-20 zł miesięcznie. Na puszkach udaje się zarobić „nawet” 40 zł.
- Mam teraz dług w sklepie 150 zł i będę musiała go oddać. Właściwie to kredyt w osiedlowym sklepiku jest dla nas stały... – przyznaje ze łzami Krystyna W. – Chodzimy całą trójką w dziurawych ubraniach. Córka płacze, że jest wytykana przez rówieśników...
MOPS, pomoc i warunki
Pracownicy MOPS zdają sobie sprawę, że rodzina M. żyje bardzo skromnie. Tymczasem usterki powiększają się i z dnia na dzień stają się kosztowniejsze do naprawy. Budynek jest współwłasnością domowników, ale brakuje decyzji o remoncie.
- Pani M. jest od wielu lat w systemie pomocy opieki społecznej i kryterium dochodowe przekracza, a zatem nie kwalifikuje się do pomocy społecznej wynikającej z ustawy – mówi Julita Jakubowska, dyrektor MOPS w Tczewie. – Jeśli chcieliby poprawić swoją sytuację, muszą najpierw zrobić jedną rzecz. Później wesprzemy ich i dostaną następną pomoc. Trudno liczyć na to, że miasto wykona remont w zasobie prywatnym.Mimo to, staramy się zaradzić jej trudnej sytuacji. Dbamy o to, by córka, uczęszczająca jeszcze do szkoły była dożywiona. Korzysta zatem ze szkolnych programów rządowych. Ma możliwość skorzystania z Urzędu Miasta z socjalnego stypendium szkolnego, ale wtedy jej mama musiałaby dostarczać rachunki i rozliczać się z produktów szkolnych, które zakupiła dla córki i oczekiwać na zwrot.
MOPS stara się wspierać rodzinę przeznaczając środki na remont dachy: na papę i lepik. Prace jednak nie posuwają się do przodu, a rodzinie są budowlańcy: ojciec i syn. Gdyby wzięli się za remont dachy, mogliby zdążyć z nim przed zimą.
Domownicy obiecali, że zabiorą się za to.
Pewnym zagrożeniem byłaby nawet większa pomoc ojca rodziny, bo wówczas kryterium dochodowe byłoby tak przekroczone, że rodzinie należałaby się dużo mniejsza pomoc lub po prostu nie byłoby jej w ogóle!
Szkoła zainteresowana problemem
W gimnazjum, do którego chodzi Gosia ma od dwóch lat opiekuna, który dokumentuje na bieżąco wszystko co u niej się dzieje. Jest też pod opieką pedagoga, który rozmawia zarówno z nią, jak i z jej mamą. Dzięki temu wiele rzeczy udaje się im wytłumaczyć, nakłaniając do współpracy.
Zwróciliśmy uwagę na możliwość uzyskiwania przez Gosię stypendium socjalnego z UM w Tczewie. Szkoła zobowiązała się pomóc w zdobyciu i prawidłowym wydaniu tych środków.
– Gosia pochodzi z biednej rodziny, ale nie wygląda na zaniedbaną – mówi nauczycielka Ewa Szwaczka. - Jest żywą uczennicą, ma problemy i często opuszcza zajęcia, ale jakoś sobie radzi.
Kłopot w tym, że drobne rzeczy nie rozwiążą wszystkich problemów. Do poprawienia ich trudnej sytuacji potrzebna jest mobilizacja wszystkich domowników...
* Imiona i pierwsza litera nazwiska zostały zmienione.
Reklama
Żyją z dnia na dzień na granicy ubóstwa
Krystyna W. z os. Staszica żyje w wielkiej biedzie. Mieszka wraz z 17-letnią córką Gosią i 79-letnią mamą. Zbierają puszki i butelki. Każdego dnia zastanawiają się, jak zdobyć parę groszy na przeżycie. Stary, rozpadający się dom stwarza fatalne warunki socjalne. Rodzina uważa, że z miejskich służb pomocowych otrzymuje za mało wsparcia. Trudno się temu dziwić. Od lat nie mają łazienki, tylko wychodek na podwórzu. Kąpią się na dworze w zimnej, cynkowanej balii, jak za króla Ćwieczka... Aż strach pomyśleć o nadchodzącej zimie...
- 29.08.2013 12:55 (aktualizacja 08.07.2023 10:08)

Reklama














Napisz komentarz
Komentarze