Po uzupełnieniu zapasów paliwa, wody i żywności załoga wypłynęła po raz kolejny na wody Morza Białego.
Foki i cud natury
- Jakieś 15 mil od Archangielska spotkaliśmy foki – relacjonował z pokładu jachtu kpt. Kulawik. - Było ich całkiem sporo, jakieś dwadzieścia sztuk. Podpłynęliśmy do nich, żeby się bliżej przyjrzeć, ale natychmiast uciekły i schowały się w swoich głębinach. Po chwili jednak zwyciężyła ciekawość. Foki wynurzyły się okrążając stalowy kadłub „Barlovento II”. Teraz to one obserwują nas, a nie my je.
Jednak Arktyka na pożegnanie przygotowała załodze coś jeszcze. Coś zupełnie specjalnego…
W nocy przez kilka minut widać było migoczącą po północnej stronie nieba zorzę polarną.
- Cud natury, stwierdziliśmy jednym głosem – pisał Tomasz Kulawik.
Wyspy Sołowieckie – mnisi, pielgrzymi i… bania
„Barlovento II” zacumował do niewielkiego pomostu Tamarin na Wyspach Sołowieckich (Соловецкие острова). W tym niezwykłym miejscu jacht cumował już po raz trzeci, ale za każdym razem sołowiecki archipelag odsłania inną ze swoich twarzy.
Tym razem świeciło słońce. Nie często na Sołowkach trafia się tak piękna pogoda. Cerkiewne kopuły lśniły w blasku słońca, a pod potężnymi kamiennymi murami klasztoru napotkać można było mnichów i licznych pielgrzymów z wielkimi plecakami na plecach.
Załoga postanowiła wykorzystać idealną wyżową pogodę udając się na samochodową wycieczkę po wyspie Wielkiej Sołowieckiej (Большой Соловецкий остров).
- Cudowna wycieczka z szoferem Wladimirem. Jechaliśmy przez takie wertepy, że całkiem wytrzęsło nam żołądki, a nasze kręgosłupy niemal wbiły się w siedzenia… Chyba wolę podróżować jachtem… – pisał kapitan.
Wieczorem załoga mogła skorzystać z tradycyjnej bani, w której używa się brzozowych witek.
– Po wszystkim skok do jeziorka i sołowiecki czaj.
Nad wyspą niezmiennie wznosi się majestatyczna Siekierna Góra (гора Секирная), która przypomina o mrocznej przeszłości archipelagu.
Na jej szczycie stoi wzniesiona w 1862 r. według projektu archangielskiego architekta Szachłarjewa, murowana cerkiew pw. Wniebowstąpienia Pańskiego. Jest to budowla dość osobliwa W kopule dzwonnicy umieszczona została latarnia morska, która do dziś wskazuje drogę rybakom i żeglarzom…
Powrót przez Kanał
- Z Sołowek wyszliśmy o godz. 3 rano – relacjonował Tomasz Kulawik. – Dopłynęliśmy do Białomorska i przeszliśmy pierwszą śluzę.
Potem formalności. Za śluzą trzeba się zatrzymać. Zameldować odpowiednim służbom: kto? skąd? dokąd? po co? Trzeba także zapłacić za przejście przez Kanał. Wszystkie kolejne śluzy opłaca się tu za jednym zamachem. Załoga „Barlovento II” musi się spieszyć – za śluzą jest jeszcze most, który otwiera się tylko raz na dobę. Kapitan biegał więc jak po ogień, żeby załatwić wszystko na czas.
– „Udało się w ostatnim momencie…
Przed śluzą nr 15 (Шлюз 15) załoga Sekstant Expedition musiała się zatrzymać, aby przepuścić statek pasażerski. Operacja trwała bardzo długo, zaczęło robić się ciemno i ekipa postanowiła zanocować w tym miejscu.
- Wszyscy ułożyliśmy się do snu i kiedy powoli zapadaliśmy w spokojną drzemkę, na jacht wpadł dyspozytor, który obudził nas i nakazał natychmiastowe przejście śluzy nr 15 i przepłynięcie jednego kilometra do następnej – pisał Tomasz Kulawik. - Tu nocujemy. Kanał ma w tym miejscu 30 m szerokości, jest ciemno i straszno.
Następne dwa dni minęły załodze na mozolnym pokonywaniu kolejnych śluz i rozkoszowaniu się widokami urokliwych jeziorek i dzikiej karelskiej tajgi na brzegach Kanału.
W poniedziałek późnym wieczorem „Barlovento II” przeszedł ostatnią śluzę Kanału i dopłynął do Powińca (Повенец).
„Sekstant Expedition - Rosyjska Arktyka 2013”
Pionierska wyprawa na Arktykę zorganizowana została przez tczewianina, kpt. Macieja Sodkiewicza. Celem ekspedycji (potrwa do 19 września), była żegluga od wybrzeży Polski tak daleko na północ jak tylko się uda, aż po granice pokrywy lodowej otaczającej biegun północny. Podczas 110 dni żeglugi uczestnicy „Sekstant Expedition” na jachcie s/y „Barlovento II” (15,90 m długości) przepłyną ponad 8 000 mil morskich, pokonując cztery morza, dwa olbrzymie rosyjskie jeziora i dwie niepokorne rzeki. Trasa rejsu prowadzi przez obszary Karelii, 37 śluz kanału Bałtycko-Białomorskiego, aż po dziewicze wyspy arktycznego archipelagu Ziemi Franciszka Józefa, na które dotarło, jak dotąd, niewielu Polaków, a także na Nową Ziemię, gdzie nie cumował jeszcze żaden jacht pod polską banderą.
W wyprawie bierze udział ogółem 50 uczestników dowodzonych przez trzech kapitanów: kpt. Małgorzatę Czarnomską (którą z powodu choroby zamienił w trakcie rejsu Paweł Ołdziej), kpt. Macieja Sodkiewicza (za swoje dokonania dla polskiego żeglarstwa został w ubiegłym roku odznaczony przez Prezydenta RP Brązowym Krzyżem Zasługi) i kpt. Tomasza Kulawika.





















Napisz komentarz
Komentarze