sobota, 26 lipca 2025 21:36
Reklama

Jacht „Barlovento II” aresztowany w Murmańsku! Skończyło się na kilku mandatach

Jacht „Barlovento II”, kontynuujący z tczewską flagą na maszcie pionierską wyprawę „Sekstant Expedition – Rosyjska Arktyka 2013, został aresztowany w Murmańsku! Rosjanie rozpoczęli śledztwo, czy na pewno Polacy przybyli tam zgodnie z prawem. Członków załogi przesłuchano w siedzibie rosyjskich służb. Ostatecznie mogą oni opuścić Murmańsk. Skończyło się na kilku mandatach i pogmatwaniu planu kolejnego etapu wyprawy.
Jacht „Barlovento II” aresztowany w Murmańsku! Skończyło się na kilku mandatach

Trzecim odcinkiem dowodził tczewianin, kpt. Maciej Sodkiewicz - pomysłodawca i szef całej wyprawy.

Reklama

Jak napędzać jacht?

Brak łączności spowodował, że przez minione dni nikt nie wiedział co dzieje się z naszą załogą.

Jak się teraz dowiedzieliśmy wszystkich członków załogi jachtu zatrzymano w Murmańsku, przesłuchano i wypuszczono. Żeglarze musieli tylko… uiścić mandat karny i zmienić nieco plany na czwarty etap podróży. Cóż, to jest Rosja, tam prawo działa nieco inaczej, niż na Zachodzie.

- Ostatnia doba żeglugi do Murmańska okazała się bezsenna prawie dla całej załogi – dzieli się z przeżyciami Monika Żuberek. - Nieliczni szczęśliwcy raczyli się kilkoma godzinami snu, a inni wpadli w pętlę wacht, wspierania się nawzajem i zmagań z uciekającym czasem. Chociaż wiedzieliśmy, że część z nas nie zdąży na samoloty, to siłą własnych umysłów staraliśmy się napędzać jacht. Kącik czytelniczy zwany „empikiem” przeniósł się z mesy do kokpitu i wszyscy uważnie nasłuchiwaliśmy sygnałów z wybrzeża dając sobie i kapitanowi szansę na urwanie dosłownie kilku drzemek.
W sobotę około północy rosyjskiego czasu (20.00 UTC), po ciągnącej się niemal w nieskończoność żegludze na południe, załoga „Barlovento II” dotarła w okolice Półwyspu Kolskiegodo, szerokiego na 12 mil pasa wód przybrzeżnych Rosji. Już niedaleko Zatoka Kolska, a u jej krańca Murmańsk, największe miasto za kołem podbiegunowym.

Przykład żeglarskiej przyjaźni
- W końcu usłyszeliśmy: „Kto płynie na koordynatach takich a takich” i już wiedzieliśmy, że chodzi o nas, o dzielne „Barlovento II” – relacjonowała dalej Monika Żuberek. – Wyrwany z płytkiego 3-minutowego snu Maciek Sodkiewicz, po mistrzowsku, w trzech językach naraz, ustalał jak i gdzie płynąć. Nie tylko dla siebie, ale też dla zaprzyjaźnionego holenderskiego jachtu „Anne Margarheta”, który już wcześniej nas wspierał. Ot, piękny przykład żeglarskiej przyjaźni.
Półwysep Kolski u początków średniowiecza zamieszkiwały głównie niezbyt liczne plemiona ugrofińskie, jednak na jego północnym wybrzeżu w poszukiwaniu dogodnych łowisk osiedlali się także przybyli ze Skandynawii Normanowie. Około XII wieku znad Morza Białego dotarli tutaj pierwsi osadnicy ruscy, którzy zniekształcając słowo Norman nazwali w swoim języku siedziby skandynawskich rybaków Murmaniem.
Wnętrze Półwyspu Kolskiego nie wydawało się jednak przyjazne dla stałego osadnictwa. Do końca XIX wieku żyło tu łącznie kilka tysięcy osób, a szczegóły topografii naniesiono na mapę Europy w 1887 r. dzięki wyprawom fińskich badaczy Wilhelma Ramsaya i Alberta Petreliusa.
W październiku 1916 r. na niezamarzającym 57-kilometrowym fiordzie Zatoki Kolskiej na polecenie cara Mikołaja II Romanowa rozpoczęto budowę nowego miasta, nazwanego Romanow na Murmaniu (Романов-на-Мурмане), na cześć panującej dynastii. Było to ostatnie miasto założone za czasów caratu. Niewiele później, w wyniku rewolucji, nazwę zmieniono na Murmańsk, a następnie zaczęto uprzemysławiać rejon Półwyspu Kolskiego i osiedlać w Murmańsku coraz większą liczbę ludności. Obecnie jest to jedno z największych miast położonym poza kręgiem polarnym.

To dopiero początek przygód…
- Kiedy wpływaliśmy w murmański fiord pierwszy raz od 3,5 tygodnia raczyliśmy się zachodem słońca. Czyżby wyprawa na Ziemię Franciszka Józefa zajęła nam tylko jeden dzień? – zastanawia się Monika Żuberek.
Niebawem słońce wzeszło i poranne mgły zaczęły się podnosić, a my wraz z „Anne Margarhetą” powoli zbliżaliśmy się do portu, bardzo już zmęczeni i ze świadomością, że nasza część wyprawy powoli dobiega końca. Chyba większość z nas odczuwała ten dysonans: satysfakcji z rekordu i niedosytu żeglarskich przygód. Bo tych zawsze chce się więcej i więcej.
Postawienie stopy w terminalu węglowym w Murmańsku wcale nie oznaczało jednak końca przygód, a dopiero ich początek, ale o zgoła innym charakterze…

Podczas gdy „Barlovento II” i holenderska „Anne Margarheta” zbliżały się do Murmańska, aby razem z załoga jachtu „Piotr I” zakończyć arktyczną część międzynarodowej imprezy Regatta Adventure Race 80 dg, w porcie przy terminalu węglowym od 12 dni stał niemiecki jacht „Dagmar Aaen” dowodzony przez słynnego podróżnika i polarnika, Arveda Fuchsa.
„Dagmar Aaen” nie stoi tu dla przyjemności. Członkowie tej ekspedycji mieli udać się z Murmańska w kierunku Ziemi Franciszka Józefa. Wszyscy posiadają ważne wizy rosyjskie, na jachcie znajduje się dwóch rosyjskich pilotów, w tym strażnik Parku Narodowego Rosyjska Arktyka. Posiadają także pozwolenie na odwiedzenie Archipelagu Ziemi Franciszka Józefa. Pozwolenie dla jachtu „Dagmar Aaen” wydano w tym roku, na podstawie nowego prawa federalnego nr 110, zgodnie z którym do uzyskania takiego dokumentu konieczne jest jedynie zawiadomienie służb bezpieczeństwa oraz agencji wywiadu.

Areszt w Murmańsku
Mimo tego służby bezpieczeństwa w Murmańsku zatrzymały „Dagmar Aaen” wraz z 16-osobową załogą i nie zezwoliły na wyjście z portu. Początkowo załoga nie mogła uzyskać żadnej odpowiedzi na temat powodu ich zatrzymania. Kilka dni temu Arved Fuchs został poinformowany, że Rosyjskie Ministerstwo Transportu nie opracowało procedury umożliwiającej zagranicznym statkom przekraczanie granicy pasa wód przybrzeżnych w celu żeglugi po otwartych wodach terytorialnych Rosji, a tym samym ich pozwolenie na żeglugę przez Morze Barentsa na Ziemię Franciszka Józefa… nie jest ważne.
Wcześniej, przed wprowadzeniem prawa nr 110, aby umożliwić zagranicznym statkiem (w tym także jachtom prywatnym) eksplorację rejonów polarnych, Rząd Federacji Rosyjskiej musiał dla każdej jednostki wydawać osobną uchwałę. Prawo federalne zmieniono w tym roku, ale Murmańsk jak widać rządzi się własnym prawem.

Niemiecki „Dagmar Aaen” dwunastą dobę stał w porcie nie mogąc wypłynąć w kierunku upragnionego Archipelagu Ziemi Franciszka Józefa. I wtedy do murmańskiego portu wchodzą dwa jachty: polskie „Barlovento II” i holenderska „Anne Margarheta”. Oba wracają właśnie z Ziemi Franciszka Józefa. I oba wiozą na pokładach pozwolenia wydane na podstawie nowego prawa federalnego nr 110…
Obie jednostki aresztowano!
- Na wszelki wypadek rozpoczęto śledztwo, czy aby na pewno byliśmy tam zgodnie z prawem, zaczęły się dochodzenia, przeglądanie map, dziennika, raportów z pozycjami – napisał Maciej Sodkiewicz. – Sam już nie wiem, czy to straszne czy śmieszne.
Tak czy siak stoimy jeszcze w Murmańsku i nikt tu nie wie jak długo ani po co…

Przedstawiciele rosyjskiej administracji na pokładzie

- Murmańsk powitał nas słońcem, stalą, hukiem portu i wszechobecnym pyłem węglowym – informowała Karolina Turżańska zaraz po wejściu do portu. - Niewiele później na jachcie pojawiła się załoga czwartego etapu przynosząc dobrą wiadomość: „Idziemy na obiad, a w mieście czeka już na nas upragniona bania!”.
Miasto jest duszne. Spośród socjalistycznej architektury wyłaniają się relikty poprzedniej epoki, pomniki Lenina, sierpy i młoty. Przy wyjściu z portu mijamy bilboard – laurkę dla najbardziej zasłużonych czynowników. Stare czasy w trochę polukrowanej formie.

- W ogromie brzydoty wyłapujemy smaczki: biały pluszowy miś i pingwin w wojskowej czapce czekają na zdjęcia, z pokruszonego muru wystaje fragment pięknie giętej żelaznej balustrady, stare drewniane drzwi… - opowiada Karolina.
Z pomocą poprzedniej załogi nowa ekipa zrobiła w Murmańsku zakupy na kolejne trzy tygodnie, zaształowała jacht, zatankowała paliwo i wymieniła butle z gazem. A potem pojawiły się kłopoty. Kłopoty miały postać przybyłych na jacht przedstawicieli rosyjskiej administracji. Nie wróżyło to dobrze.
- Na pokład wdrapuje się kilku miło wyglądających mundurowych i kobieta o marsowej minie – przekazuje wrażenia Karolina. - Przedzieranie ze statku na chybotliwy jacht, przez relingi, w wąskiej spódnicy i w butach na obcasach w innych okolicznościach mogłoby nawet bawić. Teraz tylko bardziej niepokoi. Błyskawicznie sprzątamy mesę i szykujemy dokumenty.
Kapitan Maciej Sodkiewicz, wraz z Daniłem Gavrilovem, organizatorem Regatta Adventure Race 80, musieli tłumaczyć się z każdego punktu dotychczasowej trasy…

Przesłuchania członków załogi, kapitan w areszcie
Potem zaczęły się przesłuchania członków załogi. Już nie na jachcie, ale w siedzibie rosyjskich służb. Po przesłuchaniach członkowie załogi trzeciego etapu mogli w końcu opuścić Murmańsk, ale kapitan Maciej Sodkiewicz był nadal w areszcie i nie wiadomo było kiedy to wszystko się skończy. Danił, oskarżony o popełnienie wykroczeń, przesłuchiwany był w drugim pokoju. W trzecim kapitan „Anne Margarhety”!
Nastroje stały się trochę nerwowe, a w głowach załogi kłębiły się ciągle te same pytania. Kiedy się uda wypłynąć z Murmańska? Czy na podstawie dotychczasowych pozwoleń będzie można dotrzeć na Ziemię Franciszka Józefa? Na Nową Ziemię? Na Karskie?
Kapitana wypuścili wieczorem.
- No dobra, udało się tiurmy uniknąć – opowiada kapitan. - Skończyło się na kilku mandatach i skutecznym pogmatwaniu planu kolejnego etapu wyprawy. Ale przynajmniej jesteśmy wolni. Silnik już odpalony i spadamy stąd z myślą, by nigdy już do Murmańska nie wrócić.   

2 sierpnia „Barlovento II” płynął na wschód. Rosyjskie służby nakazały jednak kapitanowi nie wychodzić poza strefę przybrzeżnych wód terytorialnych.
Ekipie Sekstant Expedition towarzyszy - wracający do Archangielska - Danił na swoim jachcie „Piotr I”. Za pomocą łączy satelitarnych obaj kapitanowie próbują uzyskać od rosyjskich służb bezpieczeństwa pozwolenie dla jachtu „Barlovento II” na wypłynięcie poza strefę, w kierunku Nowej Ziemi. Rosjanie piętrzą trudności i trudno powiedzieć, jak się to skończy.
Na razie oba jachty żeglują powoli wzdłuż północnych wybrzeży Półwyspu Kolskiego. Strefa przybrzeżna ma szerokość 12 mil morskich…

„Sekstant Expedition - Rosyjska Arktyka 2013”

Pionierska wyprawa na Arktykę zorganizowana jest przez tczewianina, kpt. Macieja Sodkiewicza. Celem ekspedycji, która potrwa do 19 września, jest żegluga od wybrzeży Polski tak daleko na północ jak tylko się uda, aż po granice pokrywy lodowej otaczającej biegun północny. Podczas 110 dni żeglugi uczestnicy „Sekstant Expedition” na jachcie s/y „Barlovento II” (15,90 m długości) przepłyną ponad 8 000 mil morskich, pokonując cztery morza, dwa olbrzymie rosyjskie jeziora i dwie niepokorne rzeki. Trasa rejsu prowadzi przez obszary Karelii, 37 śluz kanału Bałtycko-Białomorskiego, aż po dziewicze wyspy arktycznego archipelagu Ziemi Franciszka Józefa, na które dotarło, jak dotąd, niewielu Polaków, a także na Nową Ziemię, gdzie nie cumował jeszcze żaden jacht pod polską banderą.
W wyprawie bierze udział ogółem 50 uczestników dowodzonych przez trzech kapitanów: kpt. Małgorzatę Czarnomską (którą z powodu choroby zamienił w trakcie rejsu Paweł Ołdziej), kpt. Tomasza Kulawika i kpt. Macieja Sodkiewicza (za swoje dokonania dla polskiego żeglarstwa został w ubiegłym roku odznaczony przez Prezydenta RP Brązowym Krzyżem Zasługi).

Fot. Monika Żuberek. Materiały promocyjne "Sekstant Expedition - Rosyjska Arktyka 2013



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

zxcvb 06.08.2013 15:17
działanie normalnie dla ruskich wobec nas

Reklama
Reklama