Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się w porządku. Stoją dwa zadbane domki jednorodzinne. Jednak to tylko pozory, coś wisi w powietrzu…
Tu na razie jest szczurowisko
Ryszard G. nie może już dłużej znieść oporu swojego sąsiada.
- Od trzech lat stoi tuż za moim płotem przyczepa. Od trzech lat! - podkreśla pan Ryszard. - Oprócz tego, że całkowicie zasłania mi widok, wygląda bardzo nieestetycznie, a staram się z całą moją rodziną by nasze otoczenie wyglądało ładnie. Niestety na tej przyczepie pojawiają się ptaki i ich nieczystości. Pod przyczepą gnieżdżą się zwierzęta. Jest tu nawet szczurowisko! Ta przyczepa jest pierwszą rzeczą, którą widzę gdy wstaję rano. A wystarczyłoby wstawić „to” do garażu i nie byłoby problemu.
Pan Ryszard obawia się też o swoje i swojej rodziny bezpieczeństwo, bo przyczepa stała się swego czasu obiektem pożądania dla złodziei. Jego zastrzeżenia budzi też drzewo iglaste, które jego zdaniem w razie wichury może przewrócić się na jego dom lub linie napowietrzne.
Drzewo jednak wydaje się zdrowe i raczej musiałoby dojść do poważnej wichury, by się przewróciło.
„Nie mam jej gdzie postawić”
Sąsiad, na którego posesji znajduje się przyczepa, pozostaje nieugięty.
- Przyczepa stoi na mojej działce, co komu do tego co na niej stawiam? - odpiera zarzuty. - Zarówno samochód, jak i przyczepa są zarejestrowane. W zeszłym roku sąsiad zaczął mi na nią zwracać uwagę. Straż Miejska interweniowała u mnie w tej sprawie trzy razy i okazało się, że wszystko jest zgodnie z prawem. Ja po prostu nie mam gdzie jej postawić, a póki co służy mi ona do przechowywania maszyny, którą wykorzystuje dla celów publicznych. Może kiedyś sprzedam przyczepę, jak ta maszyna się rozleci. Jeśli chodzi o drzewo, to jak sąsiad załatwi pozwolenie na jego wycinkę, to je wytnę.
Mężczyzna wspomniał o tym, że rozwiązaniem problemu mogłoby być postawienie drewnianych paneli, które zasłoniłyby przyczepę. Ale ta propozycja niezbyt spodobała się panu Ryszardowi.
Bezradna straż miejska
Ponieważ nasze mediacje na wiele się nie zdały, postanowiliśmy zapytać w Straży Miejskiej, czy strażnicy mają jakiś pomysł na rozwiązanie tego sporu. Komendant Andrzej Jachimowski rozkłada ręce:
- Tej sprawy nie da się rozwiązać, bo sąsiad do którego stawiane są zarzuty trzyma przyczepę na swojej posesji. Jako straż nie mamy uprawnień, by cokolwiek mu nakazać. Próbowaliśmy już w zeszłym roku ugodowo rozwiązać tę sprawę, ale nie wyszło. Ten spór wybuchł dużo wcześniej. Proponowaliśmy rozwiązania, by sąsiedzi jakoś się dogadali ze sobą, a przede wszystkim by zaczęli ze sobą rozmawiać, bo sprawa nie jest warta tych niesnasek. Niestety obaj idą w zaparte. To taki typowy sąsiedzki konflikt. Takich spraw mam „1200” i nie chcę się zajmować się już tym tematem, bo są sprawy o wiele ważniejsze, gdzie chodzi o życie i zdrowie mieszkańców.
Pozostaje nam tylko, jako redakcji zaapelować, by sąsiedzi zaczęli ze sobą rozmawiać i by przestali sobie robić na złość. Być może istnieje proste rozwiązanie tego sporu, ale do tego obie strony muszą podejść bez emocji, próbując wypracować jakiś kompromis.













Napisz komentarz
Komentarze