Na łamach "Gazety Tczewskiej" – na podstawie dokumentów z archiwum Instytutu Pamięci Narodowej – ukazał się artykuł Marcina Węglińskiego (IPN Gdańsk), w ktorym ujawnione zostały nieznane społeczeństwu fakty o kobietach w służbie tczewskiej bezpieki.
Poniżej krótka galeria pań pracujących w tczewskim UB/SB.
19-latka - flirciara, typ intrygancki...
Prawdopodobnie pierwszą kobietą zatrudnioną w tczewskim UB była Albina I. (ur. 1926). Do wybuchu wojny ukończyła sześć klas Szkoły Powszechnej w Tczewie. W okresie okupacji początkowo pracowała w ogrodnictwie, później w fabryce amunicji na Pomorzu. Wraz z rodziną podpisała tzw. Volkslistę i przyjęła III grupę narodowości niemieckiej. 19 maja 1945 roku zatrudniła się w UB jako… kucharka. Warto tutaj wyjaśnić, że w okresie stalinowskim cały rozbudowany personel pomocniczy UB zatrudniano na etatach funkcjonariuszy. Stąd można zetknąć się z „funkcjonariuszami” kucharkami, przedszkolankami, pracownikami konsumów czy gospodarstw rolnych UB.
25 października 1945 roku zwolniła się z powodów zdrowotnych. WUB poznała swojego męża – Józefa Wieczorkiewicza. W tamtym czasie zatrudniony był w komórce zwalczającej podziemie niepodległościowe (w tzw. Sekcji do walki z Bandytyzmem). Zwolniony został w 1946 r. Mieszkali w Tczewie.
W latach 1945–1956 tczewskie UB zatrudniało dziewięć sekretarek i sekretarek-maszynistek. Jedną z pierwszych była tczewianka Alicja K. Została zwolniona, wystawiono jej m.in. taką opinię: „(…) Sekretarka PUBP w Tczewie. Lat 19. Do Bezpieczeństwa przyszła dlatego, że czuła sympatię do jednego z pracowników […]. Lekkomyślna, flirciara, typ intrygancki. […] Typ niepewny i arogancki. Nie ma żadnych referencji”. W innej opinii pisano natomiast: „Dana ob[ywatelka] nadużywa w pracy własnych kompetencji, wnikając w nie swoje sprawy. Jest zarozumiała i lekkomyślna. […] Wśród współpracowników jest ogólnie nielubiana i koledzy czują po prostu do niej nienawiść za jej wywyższanie się”.
Awansowała do pionu wywiadowczego!
W wrześniu 1946 roku pracę maszynistki rozpoczęła Elżbieta H.. Przez kilka miesięcy 1947 roku jako sekretarka i maszynistka pracowała także Stefania K. Przed wojną ukończyła szkołę powszechną. Od 1946 roku była członkiem Polskiej Partii Robotniczej. Wyszła za mąż za Henryka Kruszewskiego, aktywistę partyjnego. Razem z nim powędrowała w 1947 roku na dalszą służbę do Gdyni. W 1953 roku, po kolejnym przeniesieniu męża do pracy partyjnej we Wrocławiu, po raz kolejny zmieniła miejsce zamieszkania. Nie była już wtedy sekretarką, ale funkcjonariuszem pionu wywiadowczego UB. Ze służby została zwolniona w 1954 roku. Później pracowała m.in. we Wrocławskiej Fabryce Wodomierzy.
W sekretariacie zastąpiła ją Weronika Ł.. Od 1946 roku była członkiem młodzieżówki partii komunistycznej. W sekretariacie w Tczewie pracowała w latach 1949–1955. W międzyczasie podjęła naukę w Miejskim Koedukacyjnym Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącym w Tczewie. W 1950 roku wyszła za mąż za Kazimierza Ładę, funkcjonariusza UB/SB w latach 1945–1975. W okresie 1945–1955 pracował on w Tczewie kolejno jako goniec, wartownik i funkcjonariusz Referatu II PUBP.
Wpadła w oko szefowi
Kolejne cztery funkcjonariuszki - Małgorzata Z. (ur. 1932), Maria Dz. (ur. 1931), Teofila M. (ur. 1933) i Zofia K. (ur. 1929) - pracowały w tzw. referatach ochrony UB, niewielkich komórkach UB w większych zakładach pracy. W każdym referacie ochrony utworzono oczywiście sekretariaty – w Tczewie zorganizowano je w elektrowni, na stacji PKP Zajączkowo Tczewskie i w cukrowni.
Zofii K. urodzona w Tczewie, tutaj rozpoczęła przed wojną edukację w szkole powszechnej, a po wojnie kontynuowała ją w Gimnazjum Handlowym. W latach 1945–1950 była maszynistką Referatu Personalnego Oddziału Mechanicznego PKP w Tczewie. W 1950 roku przeszła do UB. Przez dwa lata była sekretarzem-maszynistką Referatu Ochrony Zajączkowo Tczewskie, potem starszą maszynistką sekretariatu PUBP. Wpadła wtedy w oko ówczesnemu szefowi UB w Tczewie (w latach 1950–1954), Marianowi Kielerowi. W 1952 roku wystawił on swojej przyszłej żonie następującą opinię służbową: „Politycznie pewna […]. Z nakładanych na nią obowiązków wywiązuje się, do pracy chętna, obowiązkowa i punktualna, dba o zachowanie tajemnicy służbowej. Intelektualnie dość rozwinięta, inteligentna, w życiu prywatnym bez zastrzeżeń, cicha, spokojna, wad i nałogów nie spostrzeżono, od strony etyczno-moralnej bez zarzutu”. W tym samym roku wzięli ślub. Zgodnie z pragmatyką służbową została wówczas przeniesiona do innej jednostki – w tym przypadku do sekretariatu MO. Służbę zakończyła w 1957 roku.
Ostatnią sekretarką UB w Tczewie była Stefania O.. Pracowała jako maszynistka w tutejszym sekretariacie w latach 1955–1956. Następnie (po redukcji etatów) przeszła na dwa lata do pracy w MO, po czym na własną prośbę zwolniła się ze służby.
Ćwierć wieku rządziła sekretariatem
Najdłuższy staż pracy w aparacie bezpieczeństwa w Tczewie miała Elżbieta H. Urodzona w Tczewie, tutaj ukończyła przed wojną szkołę powszechną. Służbę w UB rozpoczęła we wrześniu 1946 roku jako maszynistka. W następnym roku przeniesiono ją do Gdańska, ale pod koniec 1950 roku powróciła na stałe do Tczewa. Rządziła tutejszym sekretariatem przez następne 22 lata. Przez jej biurko i maszynę do pisania przeszła cała dokumentacja związana z funkcjonowaniem tutejszej bezpieki. W 1961 roku awansowana została do stopnia starszego sierżanta. Przez lata służby wielokrotnie ją odznaczano (m.in. Srebrnym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski). Nazwisko H. nosiła od 1949 roku po mężu, notabene funkcjonariuszu tczewskiego UB (służył w latach 1948–1950 w Ekspozyturze Kolejowej UB). Z partią komunistyczną związała się w 1945 roku. Była także członkiem Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej oraz przewodniczącą koła Ligi Kobiet w UB (w latach pięćdziesiątych). W tutejszym aparacie bezpieczeństwa zdobyła sobie mocną pozycję. Jej karierze nie zaszkodziło dyscyplinarne zwolnienie jej męża z UB (za niewyjaśnioną przeszłość w czasie okupacji) oraz negatywna opinia wystawiona w 1954 roku przez ówczesnego szefa UB, Mariana Kielera: „W życiu partyjnym i społecznym w bardzo małym stopniu się udziela […] W pracy jest powierzchowna, a nawet chaotyczna. Obowiązki swoje wykonuje mechanicznie, nie przestrzega terminów, nie lubi zadawać sobie trudności w sprawach skomplikowanych […]. Posiada natomiast złą naturę zajmowania się plotkami i obmawianiem różnych spraw niezwiązanych z pracą wobec pracowników, które w niektórych wypadkach powodują ogólne niezadowolenie i zły nastrój”. Jak się okazało, z opinii tej szef UB musiał się wycofać – poniżej odręcznie dopisano, że „niniejsza charakterystyka nie jest zgodna z rzeczywistością, została napisana tendencyjnie, gdyż istniały tarcia pomiędzy szefem Kielerem a ww. i częściowo ww. miała słuszność”. Po zwolnieniu ze służby, do śmierci mieszkała w swoim rodzinnym mieście.
(...)
Marcin Węgliński (IPN Gdańsk)
Więcej na ten temat w "Gazecie Tczewskiej" (nr 16), która ukazuje się na terenie pow. tczewskiego, wraz z "Dziennikiem Pomorza"











Napisz komentarz
Komentarze