Czas z tym fantem coś zrobić, bo mija 5 lat, w trakcie których nie można było nic zrobić z inwestycją wykonaną w części ze środków unijnych. Całkowity koszt zadania wyniósł wówczas ponad 5,6 mln zł. Ile kosztował nieudany slip?
Raz wykorzystany…
Slip miał służyć do wodowania lub wyciągania na brzeg niewielkich jednostek pływających. Poza strażakami, którzy jak dotąd tylko raz próbowali to zrobić, nikt nie ma odwagi narażać swój sprzęt korzystając ze slipu ustawionego prostopadle do Wisły. Korzystają więc z bardziej dogodnego miejsca przy ujściu Dryboka do Wisły. Nawet zdaniem laików, slip powinien być umiejscowiony ukośnie względem rzeki. Tak czy owak kosztował on za dużo.
- Chcemy do tego tematu podejść - mówi Mirosław Pobłocki, prezydent Tczewa. - Pamiętajmy, że w ubiegłym roku otworzyliśmy przystań dla małych jednostek. Można więc takie jednostki wodować na wysokości hangaru Unii. Natomiast slip przy ul. Wodnej bardzo ciężko będzie poprawić z racji tego, że nie da się po prostu „wykrzywić” go zgodnie z nurtem. Tam są już obiekty stałe przystani. A gdyby w ogóle mówić o przeniesieniu w inne miejsce, to wymagałoby analiz. Które miejsce byłoby najbardziej korzystne - w górę czy w dół rzeki?
Co dalej?
- Problem polega na tym, że nie ma w tej chwili dobrych firm projektowych, które miałyby doświadczenie w budowaniu tego typu obiektów - dodaje prezydent. - Obecny slip był też zaprojektowany przez fachowca, a efekt mamy taki, jaki mamy. Na razie szukamy doradcy, który mógłby nam zasugerować najlepsze rozwiązanie. Slip będzie obiektem zainteresowania, ale to nie jest w tej chwili priorytet.
Dodajmy tylko, że w ubiegłym roku o 1,2 metra w górę przedłużono prowadnice, dzięki czemu przy wyższych stanach wody w Wiśle nie ma potrzeby kosztownego odholowywania betonowego pomostu pływającego. W tym roku mają być poprawione prowadnice w dół. A slip? Na razie służy mewom jako miejsce postojowe.











Napisz komentarz
Komentarze