100 proc. udziałów w spółce należy do gminy miejskiej. ZGM Sp. z o.o. ma siedzibę w budynku przy ul. Kołłątaja, gdzie niegdyś funkcjonował Tczewski Dom Kultury.
Spółka niepotrzebna miastu
Spółka została utworzona w 2000 r., a przedmiotem jej działalności są: zarządzanie nieruchomościami mieszkalnymi i niemieszkalnymi, sprzątanie i czyszczenie obiektów, wynajem nieruchomości oraz ich kupno, zagospodarowanie i sprzedaż. Kapitał zakładowy spółki wynosi 710 450 zł. Na koniec grudnia 2012 r. ZGM zatrudniał 16 osób. Cena wywoławcza za cały pakiet udziałów wynosi 3 mln netto (wadium 300 tys. zł), a zbycie całego pakietu może nastąpić wyłącznie na rzecz jednego oferenta. 8 kwietnia dowiemy się kto złożył oferty. Najkorzystniejszą komisja wybierze w ciągu 30 dni. Wygrywający przetarg będzie musiał dokonać zapłaty jednorazowo. O wystawieniu spółki na sprzedaż mówiono od dawna. Dlaczego?
- Bo ten zakład jako spółka nie jest miastu potrzebny - informował jesienią ub. roku Mirosław Pobłocki, prezydent Tczewa. - Jest to spółka zarządzająca budynkami na zlecenie wspólnot, czyli miasto wprost nie ma żadnego wpływu na jej działalność. W strategiach rozwojowych miasta zaznaczano, że docelowo ta spółka jest do sprzedaży. Działalność komunalna w Tczewie jest praktycznie sprywatyzowana. Nie planujemy prywatyzować ZWiK-u, ZUOS-u i TTBS-u. „Śmieci” i „wodociągi” ze względów strategicznych i bezpieczeństwa miasta muszą być pod kontrolą gminy. Natomiast TTBS będzie za chwilę realizował politykę mieszkaniową miasta i też nie przewidujemy go do sprzedaży.
Chcą? Niech dadzą więcej...
Nie wszyscy wiedzą, co obejmują udziały, więc pytamy o to wprost.
- Obiekt jest majątkiem spółki, czyli sprzedajemy ją łącznie z budynkiem - mówi Mirosław Poblłcki. - Nie ma prostej możliwości, żeby wyłączyć budynek z przetargu. Owszem, można by najpierw sprzedać budynek, a potem spółkę. Oczywiście po wyłączeniu geodezyjnym itd., co jest skomplikowane i to właściwie do niczego nie doprowadziłoby. Powiem więcej, doprowadziłoby do takiej sytuacji, że gdyby udało się sprzedać budynek, prawdopodobnie nie sprzedalibyśmy spółki. Biegły wycenił dwie wartości różnymi metodami i sprzedajemy według tej wyższej ceny. Jeżeli to – zdaniem niektórych - jest tak tanio, to niech przystąpią do przetargu i kupią drożej.











Napisz komentarz
Komentarze