Trwająca od listopada zbiórka podpisów jest efektem wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który zakwestionował szereg zapisów obecnie obowiązującej ustawy o ROD.
- Wiem o trzech ogrodach, których zarządy tłumaczą przyczynę zbierania podpisów zakusami władz miasta na tereny działkowe - mówi pani Krystyna (nazwisko do wiadomości redakcji). - Działkowcy są namawiani, aby na listę wpisywać także rodziny, znajomych, sąsiadów. Listy z podpisami można zostawiać np. w sklepach, ale nikt nie wie, co się dalej z nimi dzieje. A przecież są tam prywatne dane, jak numery PESEL. Uważam, że w taki sposób wykorzystuje się ludzką niewiedzę i naiwność.
- To przecież bzdury jakieś są - mówi zapytany o powyższy problem Stanisław Dominiak, prezes ROD „Nad Wisłą”, gdzie także w taki sposób miano namawiać działkowców do złożenia podpisu pod projektem ustawy. - Było już kilka spotkań z prezydentem, na temat tych plotek też rozmawialiśmy i wszystko się wyjaśniło. Złośliwców natomiast nie brakuje. Przecież to niemożliwe, żeby prezydent mógł i chciał zabrać ludziom działki. No bo jak? Tak po prostu? Jednym podpisem?
- Przecież nikt nie zbiera podpisów przeciwko naszemu prezydentowi! - zapewnia Klaus Kosowski, prezes ROD im. Witosa. - Treść projektu ustawy, na który zbieramy podpisy, jest jasna, i nie ma w nim słowa o naszym mieście.
- Jeżeli ktoś chce wymyślać plotki niech się przynajmniej postara, żeby były prawdopodobne - komentuje całą sprawę prezydent Mirosław Pobłocki. - Wielokrotnie mówiłem, że dopóki będę prezydentem nie będzie żadnego „skoku” na ogrody działkowe. Powtarzałem to publicznie na sesji Rady Miejskiej, jak i w obecności prezesów wszystkich tczewskich działek.











Napisz komentarz
Komentarze