W miniony wtorek pan Krzysztof wracał z pracy autobusem linii nr 3. O godz. 22.09 wsiadł na przystanku przy ul. Jasińskiego.
- Chciałem kupić bilet u kierowcy - opowiada 22-latek (nazwisko do wiadomości redakcji). - Okazało się jednak, że doszło do jakiejś awarii. Dlatego kierowca wyrwał kawałek papieru, napisał na nim „2,80 zł” i sprzedał mi taki „bilet”. Byłem mocno zdziwiony. Kolejnym pasażerom kierowca również sprzedawał nietypowe „bilety”. Ludzie byli równie zaskoczeni, co ja, ale co mieli zrobić? Chowali je do kieszeni… Zacząłem się zastanawiać, co by się stało, gdyby do autobusu weszła kontrola? Pewnie by stwierdzili, że sam taki „bilet” wydrukowałem sobie w domu.
O komentarz do tej niecodziennej sytuacji poprosiliśmy przedstawiciela przewoźnika.
- Rzeczywiście sporadycznie dochodzi do takich sytuacji - przyznaje Marek Pieczewski, kierownik tczewskiego oddziału firmy Meteor. - Zdarza się, że drukarka, gdy zaczyna lub kończy się rolka papieru, drukuje tylko fragment potwierdzenia opłacenia jazdy autobusem. Jest to problem dla kierowcy, bo system rejestruje to i tak jako sprzedaż biletu i musiałby z własnej kieszeni uiścić tę opłatę. Dlatego uzgodniliśmy, że kierowcy będą ręcznie wypisywać kwotę za przejazd i podpisywać się pod tym. Chronimy tym samym legalność zakupu biletu przez pasażera. Kontrolerzy zostali o tym powiadomieni, więc pasażer bez obaw może kontynuować jazdę naszym autobusem.











Napisz komentarz
Komentarze