Konkurs przebiegał w sześciu kategoriach wiekowych. Nikola zajęła 29 miejsce w ogólnej klasyfikacji, a 6 w swojej kategorii. Do wygranej zabrakło jej… 31 punktów.
W kolejnej edycji będzie lepiej…
8-letnia Nikola Kandulska wzięła udział w konkursie jako jedyna uczennica z Tczewa. W innych miastach startowało po kilkadziesiąt dzieci – angażowały się całe szkoły i biblioteki.
- Wiedziałam, że w konkursie będę rywalizowała z mnóstwem osób, ale chciałam spróbować – mówi Nikola.
Zapewnia, że nie zraziła się tym, że nie zajęła miejsca w czołówce – uhonorowanych zostało bowiem pierwszych 18 miejsc. Wręcz przeciwnie – jest dumna, że udało się jej zajść tak daleko i zapewnia, że weźmie udział w kolejnej edycji, ale… lepiej się do niej przygotuje.
Pasją Nikoli jest matematyka, ortografia, geografia oraz wszelakie zajęcia plastyczne. Jak relacjonuje, języka angielskiego uczy się, bo gdy kiedyś pojedzie do innego kraju, nie będzie miała problemów z komunikacją. Uczęszcza na dodatkowe zajęcia do Centrum Nauki Sowa w Tczewie.
- Dzięki temu, że poznaję się język obcy można zrozumieć o czym śpiewają piosenkarze, o czym mówią ludzie spotykani na zagranicznych wycieczkach – tłumaczy. - To fajne, kiedy osoby zwracają się do siebie w dziwnym języku, z którego ja nic nie rozumiem. Dlatego lubię uczyć się angielskiego, żeby wiedzieć, o czym rozmawiają.
W tym pomagają Nikoli bajki po angielsku i różne gry i zabawy z tatą.
- Zachęcam moje córki do udziału we wszystkich konkursach, w których mają jakieś szanse na wygraną – opowiada Anna Kandulska, mama Nikoli. – Obojętnie czy są to konkursy szkolne, biblioteczne, czy on - line. Moje dziewczynki są już na etapie prawidłowego przeżywania „wygranych” i „przegranych”.
Laury i porażki
Konkursy wiążą się z rywalizacją. Każde dziecko chciałoby wygrać i jest święcie przekonane, że to właśnie jemu należy się zwycięstwo. Jednak nie zawsze tak jest…
- Tak samo jak w życiu – podkreśla Anna Kandulska. - Nie zawsze odnosi się sukcesy i zdobywa świetne oceny. Psychologowie twierdzą, że dziecko trzeba wychowywać na zwycięzcę, ale także nauczyć radzić sobie z porażkami. Niepowodzenia zdarzają się każdemu z nas, a to, jak je znosimy zależy od naszego podejścia. Jednych porażka motywuje do działania, a niektórzy się poddają i nie chcą więcej próbować swoich sił. Według mnie trzeba przygotowywać dzieci do zdobywania laurów, ale i godnego znoszenia porażek. A gdzie nauczą się tego lepiej niż poprzez udział w różnego rodzaju konkursach? Im jest ich więcej, tym więcej jest wygranych i przegranych. Dziecko nauczy się, że chociaż teraz się nie udało, jest szansa, że wygra następnym razem. Musi się tylko postarać. Sytuacja może być również odwrotna – teraz wygrało i myśli, że zawsze tak będzie, ale następnym razem inni okażą lepsi. Na początku startów w różnego rodzaju konkursach dziecko, które nie zajęło żadnego miejsca, może poczuć się oszukane – „Zrobiłem, a nagrody nie dostałem! Więcej nie zrobię!”. Wtedy rola Mamy jest bardzo ważna. Zachęca do kolejnych prób, tłumaczy i przede wszystkim… chwali.
Konkursy pomagają też rozwijać pasję małego człowieka. A im wcześniej, tym lepiej!












Napisz komentarz
Komentarze