Jak ustalili forumowicze Dawnego Tczewa, ten stuletni dźwig - nazywany „Długim Henrykiem” - zachował się do dziś w niemieckim Rostocku i służy jako atrakcja turystyczna.
Największy na świecie
Pływający dźwig pracował w stoczni Schichaua w Gdańsku. Pięćdziesięciometrowy olbrzym nazywany był przez mieszkańców miasta „der Lange Heinrich” - czyli „Długi Henryk”. W artykule Aleksandra Masłowskiego, zamieszczonego na portalu Akademii Rzygaczy, czytamy, iż konstrukcja powstała w 1905 r. w firmie Beckern und Keetmann z Duisburga. W niektórych źródłach można przeczytać, że „Długi Henryk” był wówczas największym pływającym dźwigiem na świecie. Do 1945 r. pracował w wspomnianym przedsiębiorstwie Schichaua, najczęściej w okolicy basenu wyposażeniowego, tuż obok równie gigantycznego, ale młodszego o dziewięć lat żurawia młotowego nazywanego „Grossvater” („Dziadek”).
Dzisiaj eksponat
„Długi Henryk” na dużym haku mógł podnieść ciężar o wadze nawet 100 ton, a na małym haku 20 ton. Maksymalny wysięg dźwigu wynosił prawie 20 m. Konstrukcja dźwigowa zamontowana była na pontonie o wyporności blisko 600 ton, długości 29,55 m i szerokości 20,45 m, o zanurzeniu ok. 3 m, z dwiema śrubami i dwoma sterami. Całość ważyła 900 ton i napędzana była dwoma silnikami parowymi o mocy 110 koni mechanicznych każdy. Załoga liczyła 14 osób. Dźwig zniknął z Gdańska pod koniec II wojny światowej. W styczniu 1945 r., przed zajęciem miasta przez Armię Czerwoną, dźwig został przeholowany do Rostocku. Miasto to również zostało zajęte przez wojska Stalina, ale w przeciwieństwie do wielu innych urządzeń przemysłowych nie został przetransportowany w głąb Związku Radzieckiego. Dźwig wraz z portem i stocznią w Rostocku miał pełnić ważną rolę w planach rosyjskiej dominacji w tej części Europy. Tutejsza stocznia „Neptun”, do której trafił „Długi Henryk”, pracowała między innymi dla Bałtyckiej Floty Związku Radzieckiego. W 1950 r. dźwig uległ poważnej awarii, gdy podczas podnoszenia z dna zatopionej szalandy pękło ramię. W 1961 r. poddano go generalnemu remontowi, podczas którego zamontowano nowe nadbudówki. Dźwig wycofano ze służby w 1978 r., a trzy lata później został przekazany do Muzeum Okrętownictwa i Żeglugi w Rostocku (Schiffbau- und Schifffahrtsmuseum Rostock), gdzie można go oglądać do dnia dzisiejszego.
Imieniem nadburmistrza
Dlaczego gdańszczanie nadali konstrukcji tak nietypową nazwę? Długi – wiadomo skąd. Ale Henryk? Okazuje się, że to nawiązanie do ostatniego nadburmistrza Gdańska i pierwszego prezydenta senatu Wolnego Miasta, Heinricha Sahma (1920-1930), którego wyróżniało nie tylko wysokie stanowisko, ale także… ponadprzeciętny wzrost.











Napisz komentarz
Komentarze