Po raz pierwszy o problemie lokatorów napisaliśmy blisko dwa lata temu. Od tego czasu niewiele się zmieniło. Sprawa nadal tkwi w sądach, które muszą rozwiązać skomplikowane zależności spadkowe. Gmina Pelplin od 1995 r. stara się – bez powodzenia – o stwierdzenie zasiedzenia tej części działki.
- „Dlaczego przez wydłużające się latami i opieszałe załatwianie naszej sprawy my, zwykli ludzie, musimy ponosić tak duże konsekwencje?” - pytali lutym 2012 r. w liście do naszej redakcji mieszkańcy ulicy.
W 2009 r. gmina postanowiła zwrócić się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji z wnioskiem o znalezienie jakichkolwiek danych o właścicielach prywatnej działki, blokującej możliwość przekształceń własnościowych w budynku. W połowie 2010 r. otrzymano wyciąg z wykazu zmian gruntowych. Okazało się, iż pomiędzy Ewidencją Gruntów i Budynków Starostwa Powiatowego, a Wydziałem Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego istnieją rozbieżności, dlatego też otrzymane dokumenty z MSWiA były częściowo nieważne. Kolejny wniosek do Ministerstwa gmina wystosowała 26 stycznia ubiegłego roku. Niedawno gmina wystąpiła o nową procedurę nabycia spadku przed sądem w Warszawie.
- Okazało się, że ostatni właściciel działki miał żonę, która po jego śmierci zamieszkała w latach 50. w stolicy, gdzie do dzisiaj mieszkają jej następcy prawni - wyjaśnia wiceburmistrz Pelplina Tadeusz Błędzki. - Chcemy, aby nabyli oni tę działkę i zrzekli się jej na rzecz gminy.
Zdaniem mieszkańców bloku nadal znajdują się w punkcie wyjścia.
- Dziwne, że nikt o tych spadkobiercach nie wiedział wcześniej - komentuje jeden z mieszkańców bloku. - Nadal chcemy wykupić mieszkania i założyć wspólnotę. Ten stan zawieszenia komplikuje nam życiowe plany.












Napisz komentarz
Komentarze