Na dowód świadczący o tym jak niewiele czasu upłynęło od momentu wejścia do autobusu do wypisania mandatu, przedstawiają m.in. wydruk z rejestru karty miejskiej oraz wydruk zakładu... totolotka.
Dowód – zakład Lotto
Bogumiła H. zakład wykupiła na ok. 30 sekund przed wejściem do autobusu i wypisaniu jej mandatu. Małżeństwo do tej pory zachowało kupon z datą 15 września i godz. 9.21.
„Rewident” odrzuca zarzuty twierdzi, że przyłożenie karty nastąpiło z chwilą kontroli.
- O godz. 9.22 żona wsiadła do autobusu przy ul. Konarskiego – informuje Ryszard H. - Nie odbiła karty na kasowniku własnoręcznie - poprosiła o to koleżankę, która to zrobiła. Żona ma kłopoty z nogami. Lekarz zalecił jej oszczędny tryb życia i wręcz zakazał długotrwałego stania. Kontroler pojawił się, wyrwał kartę koleżance żony i… wypisał mandat. Postraszono nas, że kara urośnie do 1 tys. zł, więc postanowiliśmy uregulować karę. 18 września zapłaciliśmy 127,50 zł.
Wkrótce potem w punkcie kart na Dworcu PKP po otrzymaniu wydruku okazało się, że karta została przyłożona dokładnie o godz. 9.22,34.
- Kontroler wypisał mandat o godz. 9.23, a zatem 26 sekund wcześniej opłata była pobrana z konta! – dowodzi Ryszard H. - Dlaczego żona będąc emerytką miałaby aż tak ryzykować? Przecież opłata za bilet w jej wypadku wynosi jedynie 0,75 zł...
Najpierw spisujemy PESEL
W biurze „Rewidenta” usłyszeliśmy inną wersję wydarzeń. Dyr. Maciej Bąk zaznaczył m.in., że w chwili kontroli Bogumiła H. ubliżała jego pracownikowi.
- Dokonywałem kontroli osobiście – stwierdził dyrektor. – Ta pani usiadła z koleżanką i tu popełniła błąd, bo przepisy mówią wyraźnie, że po wejściu do autobusu należy bezzwłocznie podejść do kasownika i skasować bilet. Różnica w czasie pomiędzy odbiciem karty, a wypisaniem mandatu wynika z faktu, że przed wypisaniem go spisujemy dane osobowe i PESEL, co jest dla nas czynnością o wiele ważniejszą niż wypisanie godziny, czy wypisanie wezwania. Opisana sytuacja wyniknęła z tego, że gdy ogłosiliśmy kontrolę (w autobusie faktycznie przebywał jeszcze jeden kontroler i uczeń) ta pani przypomniała sobie o konieczności uiszczenia zapłaty za przejazd i dopiero wtedy przekazała koleżance kartę miejską do podbicia.
Być może to jednak nie koniec sprawy feralnego mandatu Bogumiły H., bo małżeństwo czuje się niesłusznie ukarane i zapowiada, mimo opłacenia stosownej kary, założenie sprawy cywilnej firmie „Rewident”.












Napisz komentarz
Komentarze