Tczew, pod względem przerobu ścieków komunalnych, został zaliczony do grupy aglomeracji liczącej 160 tys. mieszkańców. Powodem był fakt istnienia na terenie miasta zakładów odprowadzających ścieki o dużym stężeniu zanieczyszczeń, jak rzeźnia na ul. Kaszubskiej i drożdżownia. W oparciu o ten przelicznik ZWiK składał wnioski o pieniądze unijne. Ale wspomniane zakłady upadły już kilka lat temu.
- Tczew jest w grupie aglomeracji o przeszacowanym przeliczniku i to bardzo znacząco - mówił tczewskim radnym podczas ostatniej sesji Zenon Odya, radny Sejmiku Wojewódzkiego. - W tej chwili możemy liczyć na ok. 70 tys. mieszkańców łącznie z miejscowościami gminy Tczew. Musimy zrobić korektę, bo istnieje niebezpieczeństwo, że będziemy musieli zwrócić pieniądze przyznane na inwestycje dla większej liczby osób niż jest w rzeczywistości.
Na dzień dzisiejszy brakuje jednak wytycznych, jak ten problem rozwiązać. Nowelizacja przepisów to zadanie Ministerstwa Środowiska. Terminy upływają wraz z końcem 2015 r.
- Jest paradoksem, bo po zamknięciu wspomnianych zakładów mamy bardzo dobrą gospodarkę wodno – ściekową, a prawie 98 proc. mieszkańców ma dostęp do kanalizacji - zauważył Zenon Odya.
Na sprecyzowanie przepisów czekają też władze miasta.
- Nie mamy jeszcze jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy faktycznie tak jest, jak powiedział pan Odya - informuje prezydent Mirosław Pobłocki.












Napisz komentarz
Komentarze