Zdaniem radnego Platformy Obywatelskiej Włodzimierza Mroczkowskiego – jak najbardziej. Problemem są koszty, wynoszące ok. 600 tys. złotych za kilometr.
- To cena bezpieczeństwa dla tego rejonu Tczewa - uważa Mroczkowski. - Zaporę możemy zakupić lub dzierżawić sami, albo wspólnie z Zarządem Melioracji i Urządzeń Wodnych oraz Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej. Niebezpieczeństwo powodzi istnieje i kto wie, czy do nas nie wróci.
Co na to władze Tczewa?
- Tego typu wydatki nie są zadaniem własnym miasta - mówi prezydent Mirosław Pobłocki. - Od tego jest Straż Pożarna. Wszystkie akcje prowadzone wiosną 2010 r. też były przeprowadzane przez strażaków, a nie przez nas. Rękaw przeciwpowodziowy też przywieźli strażacy. Ochrona przed zalewaniem to zadanie państwa. Samorząd ma za dużo własnych zadań i nie możemy każdemu dopłacać. Poza tym jest już za późno na składanie wniosków do budżetu, a suma 600 tys. złotych jest już wydatkiem inwestycyjnym.











Napisz komentarz
Komentarze