Z Przemysławem Radziszewskim rozmawialiśmy w Sopocie podczas jego prób przed finałem. Tam pilnie ćwiczył pod okiem tenora Waldemara Bączyka.
- Jak Twoje samopoczucie przed finałem? Pojawił się stres, czy może tylko skupienie i mobilizacja?
- Jest skupienie, mobilizacja i dużo „wyśpiewanych" godzin. Robię wszystko, aby podczas występu nie mieć stresu! Jednak wiem, że nie będzie łatwo. Bo świadomość. że ogląda mnie kilka milionów widzów, jest powalająca. Mam nadzieję, że stres będzie, ale mobilizujący i pozwoli mi zaśpiewać na 110 proc.
- W przygotowaniach do finału ktoś Tobie pomaga…
- Jak widać szkolę się pod okiem pewnego tajemniczego pana (uśmiech). A tak poważnie pan, który jest tuż obok, to Waldemar Bączyk - mój mistrz. Myślę, że to on powinien powiedzieć kilka słów o przygotowaniach.
Waldemar Bączyk: - Pewnego dnia, jeszcze przed półfinałem, zadzwonił do mnie pan Przemysław i zapytał o lekcje śpiewu. Spotkaliśmy się i tak to się zaczęło. Zaskoczył mnie - wiedział czego chce i znał utwory, z którymi się zmierzyliśmy. Lubię jego obudzoną pasję śpiewu i determinację do osiągnięcia zamierzonego efektu. Bardzo szybko realizuje też moje uwagi, co jest jego wielkim atutem. Pasjonuję się perfekcyjną dykcją. Jestem „zwierzęciem" emisyjno- dykcyjnym, więc nad tymi elementami pracujemy najbardziej.
- Znani są już wszyscy finaliści. Jak oceniasz swoje szanse na zwycięstwo?
- Staram się nad tym nie zastanawiać, żeby nie zwariować. Wszyscy finaliści to wspaniali artyści - instrumentaliści, wokaliści i zespoły. Mieszanka wybuchowa , która na pewno w niedzielę eksploduje wspaniałym, muzycznym show. Dostanie się do finału to dla mnie wielki sukces, z którego się bardzo, bardzo cieszę. Ale nie da się ukryć, że chciałbym zwyciężyć. Mam nadzieję, że mój występ na tyle spodoba się telewidzom, że zagłosują właśnie na mnie!
- Czy możesz zdradzić, co przygotowaliście na finał? Czym pan zaskoczy telewidzów?
- Finał to wielkie wydarzenie, więc będzie dostojnie, emocjonalnie i przede wszystkim „bogato muzycznie”. W odróżnieniu od poprzednich występów najprawdopodobniej
będzie mi towarzyszył zespół muzyczny. Z oczywistych względów nie mogę powiedzieć zbyt dużo. Jednak wszystkich czytelników bardzo serdecznie zapraszam w najbliższą niedzielę przed telewizory. Będzie warto! Przy okazji chciałbym podziękować za półfinał. Otrzymałem bardzo wiele miłych słów. Gratulowali mi przyjaciele, znajomi, ale również zupełnie nieznani mi ludzie! To dla mnie najwspanialsza nagroda! To, że podobało się właśnie Wam, Kochani. Dla takich chwil warto śpiewać! I w finale zaśpiewam również dla Was. Trzymajcie więc kciuki 4 listopada. Fajnie byłoby wygrać, więc liczę na wasze wsparcie. A jak się wam spodoba mój występ... głosujcie!













Napisz komentarz
Komentarze