Jak w piosence Piotra Rubika o moście, tak śpiewać by mogli mieszkańcy gmin Gniew i Kwidzyn stojąc po dwóch stronach Wisły. Słowa tej piosenki pasują jak ulał do marzeń zwykłych ludzi o moście. Marzeń przez wiele lat nierealnych, choć podsycanych co jakiś czas budzonymi nadziejami.
- Po zabraniu nam mostu i przeniesieniu go do Torunia, w Opaleniu ciągle mówi się o moście – tłumaczy Zygmunt Rajkowski, sołtys Opalenia. - Tu każdy żyje tym mostem i tą inwestycją.
Będą wielkie zmiany
Dla gminy Gniew, Opalenie to strategiczna miejscowość. Rozwój jest wpisany w najbliższą jej przyszłość. Są tu gotowe plany zagospodarowania. Jest teren wyznaczony pod elektrownię. Są nieruchomości przeznaczone pod przemysł, stacje benzynowe i budownictwo mieszkaniowe.
Agroturystyka poszła tu do lamusa. Rozwój widziany oczyma mieszkańców, nie ma nic wspólnego z ekorozwojem. Myślą o moście, stacji paliw, o elektrowni i o pracy w Kwidzynie. Mówi się o tym, że wreszcie Wisła została pokonana. Po drugiej stronie rzeki zupełnie odwrotnie. Dość mają hałasu fabryk, kominów. Chcą do natury. Chcą się budować u podnóży opaleńskich lasów i cieszą się, że wreszcie będą mogli jeździć na grzyby w Bory Tucholskie. Zarazem boją się ekspansji ludności z zachodniej strony Wisły i co za tym idzie większej konkurencji na kwidzyńskim rynku pracy.
Jeszcze dzisiaj w Opaleniu hasają konie i pachnie lasem. Za kilka miesięcy ruszy most i wiele się zmieni. Jeszcze dzisiaj dziewicze tereny u podnóża starych lasów, wkrótce staną się placem budowy domków jednorodzinnych. Prominenci Kwidzyna już są w posiadaniu malowniczych działek. Przedmieścia Kwidzyna przesunęły się pod nadrzeczne Korzeniewo. Ekspansja miasta w kierunku Opalenia staje się więc nieunikniona, a wizja „sypialni Kwidzyna” w atrakcyjnym opaleńskim krajobrazie bardzo prawdopodobna. Stracić może Gniew, bo ludność z południowej części gminy zwróci się w kierunku Kwidzyna.
Niech już kończą…
Czy mieszkańcy tych jeszcze dziewiczych terenów są przygotowani na zmiany jakie ich czekają?
Wysiadamy w Aplinkach k. Opalenia. Tu będzie skrzyżowanie i wjazd na estakady mostu. Nad drogą unosi się pył. Kawałek dalej rozpoczyna się droga dojazdowa do mostu. Właśnie wylewane są kolejne warstwy. Idziemy drogą równoległą do przyszłej krajowej 90-tki. To nowa droga dojazdowa do gospodarstw w Jaźwiskach. Trochę wąska. Ciężko będzie przecisnąć się tu dwóm jadącym z naprzeciwka samochodom.
Przed nami domek z czerwonej cegły. Jakże malowniczo położony. A teraz, zaledwie kilkadziesiąt metrów od budowanej szosy. Stoją już słupy pod ekrany akustyczne. Furtka zamknięta, dzwonka nie ma. Godnie zastąpił go pies. Wychodzi gospodyni.
- Dzień Dobry. Chciałem porozmawiać o moście.
Woła że nie ma czasu, bo ziemniaki gotuje.
- Zajmę tylko chwilę, a ziemniaki od razu się nie przypalą.
- Ale się rozgotują – śmieje się pani Janina.
Pytam o most. Jak to teraz będzie?
– A niech budują! Niech już kończą, bo ta budowa to już męczy. Szczególnie na początku był tu hałas i kurz. Teraz to już spokojniej. Asfalt kładą.
Do tej pory wychodząc z domu pani Janina widziała las. Teraz będzie widzieć ekrany akustyczne i ruchliwą drogę. Jeszcze dzisiaj słyszy dobiegający z lasu śpiew ptaków, ale już przyszłej wiosny usłyszy dźwięk silników.
- Nie boi się pani?
– Wszystko się tu zmieni, ale jak ma być lepiej – to niech budują – mówi mieszkanka Jaźwisk.
To nie autostrada
Kolejny dom.
- Dzień Dobry! Chciałem o moście pogadać!
Kobieta z rowerem odsuwa się na bok.
– Ja tam z mostem nie mam nic wspólnego.
– A ja jestem tu gościnnie. Kiedyś tu mieszkałam. U rodziny jestem – mówi druga.
Wreszcie wychodzi gospodyni domu.
– Słyszeliśmy, że most mają otworzyć w grudniu i od razu go zamknąć – mówi pani Agnieszka. - Podobno nie wyrobią się w terminie.
Co dom to inna wersja. A i w prasie sprzeczne informacje.
- Teraz się trochę martwimy, że u nas ekranów nie postawili i będziemy mieć hałas. Podobno za daleko nasz dom od drogi. A droga dojazdowa trochę za wąska. Rower z samochodem się miną, dwa samochody już nie. Czekamy na ten most. Może z pracą będzie łatwiej po drugiej stronie Wisły.
Zmierzamy do mostu. Około 20 metrów od estakady dom. Trwa remont elewacji. Widać, że gospodarz chce godnie przygotować budynek do otwarcia mostu. Aż dziw bierze, że dom ten „uchował się” na etapie prac projektowych i że nie został przeznaczony do wyburzenia.
– To nie autostrada - słyszymy od ludzi. - Tu nie wykupują domów.
A jak widać na bliskości budowy można skorzystać. Na podwórkach mieszkańców parkują pojazdy z budowy. Pewnie kilka groszy „parkingowego” wpadnie. A i opał można było zebrać na zimę, z wyciętych drzew na początku budowy i z połamanych palet obecnie. A tego tu mnóstwo.
– A i czym innym się co niektórzy „częstowali” – mówi cicho jedna z mieszkanek.












Napisz komentarz
Komentarze