Zarówno jedni, jak i drudzy doprowadzają do sytuacji, że społeczeństwa ubożeją, co w konsekwencji ma również wpływ na hamowanie rozwoju cywilizacyjnego. Europa właśnie zmierza w kierunku samounicestwienia, a my również w tym tkwimy i podążamy. Należy zadać sobie pytanie, skoro jesteśmy na skraju katastrofy ekologicznej, dlaczego nie przyjmuje się prostych, tanich i skutecznych rozwiązań? Barbara Nowacka forsuje w szkołach przedmiot, który jeszcze nie zaistniał, a już przestał praktycznie istnieć. Dlaczego nie ma szeroko pojętej edukacji ekologicznej? Dlaczego obecnie nie promuje się zrównoważonej polityki ekologicznej, co było popularne w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych? Bo na tym nie da się robić wielkich przekrętów. Przykład roślin, które pochłaniają, CO2, to m.in. drzewa takie jak topola czarna i dąb szypułkowy, które wchłaniają nawet do 60 ton CO2 rocznie z jednego hektara! Nie ma żadnej polityki w tym kierunku.
Kolejny prosty temat, to zużycie energii ogólnie pojętej. Polska jest krajem, w którym zużywa się bardzo dużo energii. W ogóle nie promuje się rozwiązań obniżających procesy zużycia energii, a potencjał jest ogromny, a oszczędności w skali kraju i roku mogłyby sięgać dziesiątków miliardów złotych. Czego możemy jednak wymagać, skoro na czele Ministerstwa Energii stoi 32 letni człowiek mający o procesach energetycznych pojęcie na poziomie umiejętności włączenia światła, może teraz trochę więcej? Ale to nie jedyny kwiatek. Hennig-Kloska forsuje budowę wiatraków energetycznych, które z ekologią mają mniej wspólnego niż ekologiczne spalanie węgla. Jednak to nie wszystko, Pani „Klęska” kiedyś stwierdziła, że żegluga śródlądowa jest nieopłacalna, choć cały świat wie, że jest to jeden z najtańszych i najbardziej ekologicznych środków transportu, ale zapewne ta teza była potrzebna dla ogłupiania ludzi i usprawiedliwienia pomysłu dla stworzenia parku krajobrazowego Dolna Odra, który skutecznie zablokuje Polskie inwestycje w regionie. W tym gronie mamy jeszcze jedną Panią oderwaną całkowicie od rzeczywistości, a mianowicie Panią Zielińską, która ostatnio zachęca najuboższych Polsków do zakupu samochodów elektrycznych, na, które mogą otrzymać do 40.000 złotych dotacji. Całkowity odlot Pani Zielińskiej. Zadaję sobie pytanie czy to ekoterroryzm czy „pseudo biznes”? A może wszystkiego po trochu? W latach 2010-2015 (ciekawe, kto w tedy rządził? Czy nie Tusk?) na dopłaty do montażu kolektorów słonecznych państwo przeznaczyło ponad 300 mln złotych. Kiedy ta technologia już zanikała. Pieniądze utopione, obecnie niewiele instalacji jeszcze funkcjonuje. Kto na tym najwięcej zarobił? Wcale nie Chińczycy. Jak myślicie, kto? Oczywiście nasi sąsiedzi z zachodu. Sytuacja przypomina stawianie obecnie wiatraków. Wiele krajów wycofuje się z tych projektów, a my w nie brniemy, czy to ekologia, „biznes”, czy coś innego? Ekoterroryści, bo tak to trzeba nazywać opowiadali bierzcie kredyty i montujcie piece węglowe 5 generacji, bo są Eko, później piece olejowe i gazowe były Eko,. Minęło zaledwie kilka lat i Ci sami ludzie mówią, że to wszystko nie jest już ekologiczne. Inaczej tego nie można nazwać jak wielkim oszustwem.

Jednak to nie wszystko. Ponownie pojawiają się Panie Zielińska i Hennig-Kloska w kontekście nowego pomysłu, czyli systemu opakowań zwrotnych. Należy zdać sobie sprawę, że bardzo wiele samorządów zainwestowało ogromne pieniądze w sortownie odpadów (np. w Tczewie ponad 200 mln zł), które miały być elementem dochodu dla samorządów. W sytuacji, kiedy wejdzie system opakowań zwrotnych duża część zysku z tego biznesu odpadnie samorządom. Operatorem systemu opakowań zwrotnych została duńska firma, to zapewne w ramach repolonizacji, jaką zapowiadał Tusk i działaniami ekologicznymi. Udział polskich pracowników będzie zapewne duży, będą wyciągali butelki z automatów, a zyski będą liczyli Duńczycy. To tylko nieliczne przykłady ekoterroryzmu, temat jest szeroki, a pajęczyna ekoterroryzmu się powiększa.







Napisz komentarz
Komentarze