Zgodnie z zapowiedzią, 8 kwietnia ruszyła bezterminowa, ogólnopolska akcja protestacyjna w związku z niespełnieniem przez rząd postulatów podwyższenia o 1000 zł wynagrodzeń zasadniczych wszystkich pracowników szkół, przedszkoli i placówek. W niedzielny wieczór dwie z trzech centrali związkowych odrzuciły propozycję wicepremier Beaty Szydło, przyjęła je jedynie oświatowa "Solidarność". Związkowców przekonało zapewnienie o skróceniu stażu, zmianie oceny nauczycieli czy przyspieszeniu awansu zawodowego. Mimo tego, zdecydowana większość nauczycieli tczewskich placówek (w niektórych wszyscy) jeszcze przed godz. 8 wpisywała się na listę i podejmowała akcję strajkową. W Szkole Podstawowej nr 11 swoje codzienne obowiązki wykonuje jedynie dyrekcja.
- Od tygodnia, gdy rozpoczęły się rozmowy z rządem, wysyłam komunikaty z wielkimi znakami zapytania co nas czeka. W niedzielę poinformowaliśmy rodziców, że do strajku jednak dojdzie - mówi Piotr Kaczmarek, dyrektor SP 11. - Mamy pięciu uczniów, którymi zajmuję się w świetlicy. Oprócz dyrekcji, wszyscy pozostali nauczyciele są na terenie szkoły, ale biorą udział w proteście. Obecnie najbardziej cieszy mnie to, że wspierają nas rodzice, od których dostajemy bardzo dużo maili.
- W naszej szkole zajęć dydaktycznych nie ma - informuje Lidia Wasielewska, dyrektor SP 12 w Tczewie. - W świetlicy odbywają się zajęcia opiekuńcze. Do szkoły dotarło ośmioro dzieci. Zdecydowana większość nauczycieli przystąpiła dziś do strajku. Sześć osób stawiło się do pracy. Na dziś jesteśmy w stanie zapewnić opiekę, a jak będzie w kolejnych dniach trudno powiedzieć. (...)










Napisz komentarz
Komentarze