Spotkanie to odbyło się 27 lutego br. w salce Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Gdańskiej w Tczewie. Europoseł opowiadała o swojej działalności w Parlamencie Europejskim, pracy w Podkomisji Obrony i Bezpieczeństwa (SEDE) oraz o zbliżającej się kampanii i starcie do europarlamentu.
- Niedawno zakończyła się w Warszawie Konferencja Bliskowschodnia. Czy nie ma Pani obawy, że spotkanie przedstawicieli USA, Unii Europejskiej oraz krajów Bliskiego Wschodu spowoduje zacieśnienie współpracy Iranu z Rosją, co tylko utrudni dalsze rozmowy USA i Unii z Iranem?
- Współpraca Islamskiej Republiki Iranu z Federacją Rosyjską, a wcześniej Związkiem Sowieckim, trwa od wielu lat i jest ona w zasadzie niezależna od tego, jakie działania podejmuje świat zachodni. Jeśli chodzi o konferencję bliskowschodnią, chciałabym zauważyć, iż tego typu wydarzenia odbywają się wszędzie na świecie. Myślę, że nie należy przywiązywać zbyt wielkiej wagi do pełnych lęku głosów przestrzegających przed ewentualnymi skutkami konferencji. Świat w tej chwili jest dosyć podzielony, a Bliski Wschód jest tylko jedną z osi podziału. Pragnę zauważyć, iż przy jednym stole w Warszawie zebrali się przedstawicieli państw arabskich, Izraela i Stanów Zjednoczonych. Ja jestem od dawna dość krytyczna wobec polityki Iranu i nie ma to nic wspólnego z priorytetami polityki izraelskiej. Po prostu obserwuję funkcjonowanie reżimu irańskiego i prawdę powiedziawszy - jestem dość sceptyczna. Polityka Unii Europejskiej wobec Iranu w mojej skromnej opinii wynika przede wszystkim z interesów gospodarczych niektórych państw członkowskich, które w okresie po kryzysie postanowiły skorzystać z dużych możliwości inwestycyjnych w zacofaną irańską gospodarkę, a także możliwości importowych Teheranu, który mógł skorzystać z odmrożonych funduszy. Niestety, ponownie interes gospodarczy powoduje, iż przymyka się oczy na kwestie bezpieczeństwa, w zbyt małym stopniu monitoruje się politykę irańską, działania Teheranu na terenie UE, które sprzyjają radykalizacji, a nawet mają charakter terrorystyczny, jak to miało miejsce niedawno w Danii, Holandii czy Paryżu. Chociaż za te działania ostatecznie doczekaliśmy się wspólnotowej jednomyślnej reakcji w postaci sankcji. Mówiąc o współpracy gospodarczej z Iranem trzeba pamiętać, iż w ok. 80 proc. biznesu irańskiego mamy do czynienia z silnymi wpływami Gwardii Rewolucyjnej, czyli organizacji, która ma bardzo nieciekawą przeszłość. Przypomnę choćby masakrę więźniów politycznych w 1988 roku. Powinniśmy o tym wiedzieć i kierować się pewną ostrożnością, co także jest spójne z naszym kierunkiem transatlantyckim.
- Czy zaangażowanie Polski w sprawy konfliktu na Bliskim Wschodzie (poprzez konferencję) to dobry kierunek naszej polityki zagranicznej?
- My się nie zaangażowaliśmy w konflikt na Bliskim Wschodzie, a od lat uczestniczymy w pewnych działaniach o charakterze pokojowym. Mamy doświadczenie historyczne, w tym obecności na Wzgórzach Golan. Nie widzę powodu, dla którego powinniśmy zostawać państwem niewyrażającym swojej opinii. Organizacja konferencji jest czymś naturalnym. Ja jestem zawsze zwolenniczką, że należy być konsekwentnym, jeśli chodzi o sojusze i strach nie jest też dobrym doradcą. W sposób oczywisty były wprowadzone sankcje wobec Iranu, jest monitorowanie sytuacji. Jesteśmy cały czas obecni w wielu rejonach na Bliskim Wschodzie. Tak samo wszystkie liczące się państwa. (...)











Napisz komentarz
Komentarze