- Każdemu może się zdarzyć zalanie sąsiada – mówią interweniujący mieszkańcy jednego z budynków przy ul. Nowowiejskiej. – Ale żeby w ciągu dwóch miesięcy zalać kogoś siedem, osiem razy? Tak dłużej nie da się funkcjonować.
Doszło do przepychanek?
Według relacji mieszkańców, problemy zaczęły się, gdy w wakacje do lokalu na ostatnim piętrze wprowadziła się nowa, trzyosobowa rodzina. Niewielkie mieszkanie niemal natychmiast miało zamienić się w plac budowy. W całym budynku słychać było odgłosy skuwania tynków i demontowania starego wyposażenia. Jednak nie to okazało się największym utrapieniem.
- Każdy chce urządzić po swojemu, to jasne, ale wszystko wskazuje, że bez wiedzy i praktyki wzięli się za instalację sanitarną - mówi jedna z mieszkanek. - Któregoś dnia z sufitu zaczęła kapać woda, którą zbieraliśmy do wiaderek. Po czasie pojawił się sporej wielkości zaciek. Jak się później okazało, problemy wystąpiły nie tylko u nas, ale także w innych mieszkaniach. Zgłosiliśmy sprawę do ubezpieczalni, gdzie uznano nasze roszczenia. Niestety wizyty u tych państwa nie przyniosły żadnej poprawy.
Gdy sytuacja powtórzyła się drugi, trzeci i kolejny raz, nowi mieszkańcy popadli w poważny w konflikt z sąsiadami. Na klatce miało nawet dojść do przepychanek. Mimo, że lokale są własnością prywatną, do sprawy włączyło się Tczewskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego, jako administrator wspólnoty. Po wizycie w lokalu podjęto decyzję o zakręceniu zaworu, co pozbawiło nowych lokatorów dostępu do bieżącej wody. Problem jednak nie zniknął... (...)














Napisz komentarz
Komentarze