piątek, 29 marca 2024 07:05
Reklama
Reklama

40 rocznica wprowadzenia stanu wojennego

Minęła kolejna, 40 już rocznica wprowadzenia stanu wojennego prze juntę wojskową na czele, której stał zdrajca Jaruzelski. Radość z powiewu wolności, za sprawą powstania ruchu „Solidarność”, trwała bardzo krótko, po czym została brutalnie zduszona. Niestety mijający czas nie doprowadził praktycznie do żadnego rozliczenia bandytów, którzy zgotowali ten los Polakom. I nie mam tutaj na myśli tylko okresu lat osiemdziesiątych, ale również 1968, gdzie Jaruzelski odgrywa jedną z najważniejszych ról, rok 1970 - wydarzenia na Wybrzeżu oraz rok 1976 - wydarzenia radomskie, ponieważ ta sama banda przewija się przez lata ucisku.
  • Źródło: Gazeta Tczewska
40 rocznica wprowadzenia stanu wojennego

Praktycznie żadna czerwona kanalia, kolaborująca z Moskwą, nigdy za nic nie odpowiedziała. Oczywiście duża część tych, którzy nękali Polaków uzyskali obywatelstwo polskie wraz z przekroczeniem naszej granicy przez czołgi z czerwoną gwiazdą i tak już pozostało aż do dzisiaj, ale nie jest to usprawiedliwieniem, a wręcz przeciwnie. Dzisiaj z perspektywy czasu jest już jasne, iż decyzje, które zapadały przy „Okrągłym stole” były głównie podziałem „łupów”, a nomenklatura postkomunistyczna skutecznie się uwłaszczyła, zabezpieczając siebie i swoich potomków na wszelkie sposoby. Jaruzelski zachowuje szlify generalskie pomimo tego, iż jest „twarzą”, która wypowiedziała wojnę swojemu narodowi (tylko czy na pewno swojemu?)  i jest chowany z honorami państwowymi spoczywając na Powązkach. Członkowie organizacji przestępczej „WRON” (22 oficerów Ludowego Wojska Polskiego) na czele, której stał Jaruzelski (Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego) nigdy nie odpowiedzieli za wprowadzenie stanu wojennego i wiedli bogate oraz wygodne życie. A ci, którzy umierali byli chowani z honorami. Nie w kącie pod płotem, jak wielu zamordowanych przez komunistów działaczy antykomunistycznych. Czy ktoś słyszał, aby rozliczono oficerów milicji obywatelskiej czy służby bezpieczeństwa? O ZOMO (zmechanizowane oddziały milicji obywatelskiej) nie warto się rozpisywać, ponieważ tam trafiały najgorsze prymitywne męty, które miały za zadanie zwalczać bezpośrednio wszelkie przejawy niesubordynacji społeczeństwa. Tutaj również nigdy nikt za nic nie odpowiedział, a wręcz zostali skutecznie objęci ochroną. Nomenklatura partyjna, za którą stał brutalny aparat represji instalowała się od 1944 roku i nie trwało to do 1989, jak mogłoby się wydawać. Niestety przyjęcie w 1989 roku zasady „grubej kreski” doprowadziło do braku rozliczenia bandyckiego systemu komunistycznego i ludzi z nim związanego. A to spowodowało, iż ludzie nomenklatury komunistycznej poczuli się bezpieczni i bezkarni. Metody reżimu komunistycznego są jasne do określenia - zamordyzm, nękanie, zastraszanie wszelkimi sposobami, morderstwa.

 

Jednak to, co wydaje się najbardziej niebezpieczne dla nomenklatury postkomunistycznej, to fałszywe budowanie wspólnoty i zakłamywanie prawdy historycznej. I niestety jak do tej pory z obiema rzeczami postkomuniści radzili sobie dobrze. Wmawianie Polakom przez lata, iż podjęcie decyzji przez Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego było „mniejszym złem” i odcisnęło się piętnem, a wielu Polaków w to uwierzyło. Aktualnie doskonale już wiemy z ujawnionych dokumentów, że było to wielkie kłamstwo, a o interwencję armii rosyjskiej prosił Jaruzelski spotykając się z odmową. Dzisiaj niestety skutecznie dzieli się Polaków tak, aby nie powstała silna wspólnota tylko po to, aby zachować wpływy i ustalenia „okrągłego stołu”, a państwo polskie żeby było słabe.

 

Widzimy to również na naszym lokalny podwórku. W obchodach 40 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego i oddaniu hołdu uczestnikom tamtych czasów nie brał udziału żaden przedstawiciel urzędu miasta! Należy zadać sobie pytanie czy to przypadek? Oczywiście, że nie. Tczewskie zakłady pracy były przez lata silnym ośrodkiem działalności antykomunistycznej, zauważanym w skali kraju. Okres stanu wojennego i lata osiemdziesiąte to prawie 90 osobowa grupa działaczy podziemia antykomunistycznego! Tym, którzy nie wiedzą muszę zwrócić uwagę, iż taka działalność groziła skrajnymi konsekwencjami. Utratą życia, wieloletnim więzieniem, utratą zdrowia, majątku czy złamanymi życiorysami…        

Ogłoszenie stanu wojennego przez wyjątkowo bandycką juntę nie jest świętem i nie powinno być tak traktowane. Jednak mieszkańcy Tczewa mieli znaczący wkład w obalenie komunizmu, narażając swoje życie. Dlaczego prezydent Tczewa oraz żaden inny urzędnik urzędu miasta nie oddaje hołdu uczestnikom tamtych wydarzeń? Na  profilu społecznościowym prezydenta miasta nie ma śladu o tym wydarzeniu. Dlaczego? Ja jestem pewien, iż znam odpowiedź.

 

Niestety dzielenie mieszkańców i rozbijanie wspólnoty przez wrogów uczciwego państwa demokratycznego odniosło sukces w przypadku naszego miasta. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to proces trwały i długi.

 

[email protected]

https://www.facebook.com/olek.wojciechowski.1829/


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Jurek K 10.01.2022 17:58
Postbolszewia ma się dobrze.

Reklama