Do tragicznego w skutkach zdarzenia, w którym śmierć ponieśli 2-letnia dziewczynka oraz 79-letni mężczyzna, doszło 23 maja br. Jak ustalono, sprawca użył łatwopalnej substancji, którą polał drzwi wejściowe do budynku, a następnie podpalił, w wyniku czego dach nad głową straciło sześć rodzin. W sumie w zdarzeniu ucierpiało 10 mieszkańców, w tym trzech strażaków.
Dwa dni po pożarze policja zatrzymała 53-letniego mieszkańca Tczewa, któremu w oparciu o zebrany materiał dowodowy przedstawiono zarzut popełnienia przestępstwa sprowadzenia pożaru zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób, albo mieniu o wielkich rozmiarach. Ponadto ustalono, że mężczyzna nękał zamieszkującą w kamienicy kobietę. W tym samym miesiącu miał zniszczyć mienie należące do jej męża. Dlatego prokurator dodatkowo zarzucił mężczyźnie nękanie oraz zniszczenie mienia, zagrożonego karą pozbawienia wolności do lat 5. Jak informują przedstawiciele prokuratury, prowadzone od maja śledztwo jest w końcowej fazie.
- Obecnie czekamy już tylko na zgromadzenie kompletu opinii, które mają szczegółowo wyjaśnić przyczyny pożaru - mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Wiemy, że do podpalenia użyto substancji łatwopalnej. Jednak musimy to potwierdzić stosownymi analizami. Prokuratorowi prowadzącemu brakuje opinii fizykochemicznej, na którą czeka biegły do spraw pożarnictwa. W najbliższych dniach powinna dotrzeć do prokuratury.
Formalnie śledztwo zostało przedłużone do 23 lutego 2019 r., jednak wiele wskazuje, że zakończy się jeszcze w styczniu. Podejrzany 53-latek nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów. Na wniosek prokuratury do dziś przebywa w areszcie.