piątek, 19 kwietnia 2024 17:09
Reklama

Poszukiwanie pytona tygrysiego - a gdyby dopłynął do Tczewa?

Pół woj. mazowieckiego poszukuje zaginionego węża – pytona tygrysiego. Gdzie mógł się zaszyć? Czy jest w stanie oddalić się od stolicy, gdzie go porzucono i np... dopłynąć Wisłą na Kociewie?
Poszukiwanie pytona tygrysiego - a gdyby dopłynął do Tczewa?

Wiadomo jedynie, że ma ok. sześciu metrów długości i ostatnio widziano go niedaleko Warszawy. Natura dzikiego gada nie pozwoli łowcom wężowych głów na jego szybkie uchwycenie. Będzie się bawić z ludźmi w kotka i myszkę. Mniejsze zwierzęta zrobiły się nerwowe - kto to wie, gdzie jest i kiedy zacznie polować. W poszukiwania zaangażowano wiele osób, wśród których nie zabrakło pracowników zoo, policji, straży miejskiej i pożarnej, lekarzy weterynarii. Do sprawy dołączył nawet niezawodny detektyw Krzysztof Rutkowski. Można sobie tylko wyobrazić, że na samą wieść o tym pyton zaczął drżeć, zaszył się gdzieś głęboko i ze strachu przed legendą polskiej detektywistyki boi się nawet syczeć. Kiedy już go odnajdą pewnie będzie mieć jeszcze trudniej: przesłuchania, a później wywiady, „Tańce z gwiazdami” itp.

No cóż redakcja GT trzyma kciuki za odnalezienie węża. Czy zrobi karierę w kraju nad Wisłą, albo przynajmniej w którymś zoo? Zobaczymy. Na razie mieszkańcy Tczewa nie mają się czego obawiać. Wąż jest daleko i nie ma możliwości, by dotarł do nas drogą rzeczną, co potwierdził nam ze 100 proc. pewnością Sławomir Sowula, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Lalcia 19.07.2018 16:23
Ja pitona się nie boję. Ważne żeby byłł duży.

Wędkarz 18.07.2018 08:35
Ja widziałem w Tczewie na główce pytona jak poszedłem oddać mocz w krzaki

dfh 19.07.2018 14:26
Taa widziałeś koliberka a nie pytona :)

Reklama