– We wtorek 18 marca wcześnie rano, bo o godz. 6, obudził nas hałas – mówią mieszkańcy bloku na osiedlu Czyżykowo. – To policja razem ze strażą pożarną weszła przez balkon do mieszkania na pierwszym piętrze. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Pojawiły się informacje, że w mieszkaniu mąż zabił żonę i policja próbuje złapać zbrodniarza. Z kolei inni mówili, że to żona zabiła męża. Po zakończeniu akcji policji do dziś nie wiemy co tak naprawdę się w naszym bloku stało.
Spotkane na ulicy osoby potwierdzają plotki.
– Tak, znowu doszło do morderstwa – informuje mieszkaniec osiedla. – Osiem lat temu zabito na Czyżykowie starszą panią, a teraz awantura rodzinna przerodziła się w kolejną zbrodnię. Chodzi o małżeństwo, które mieszkało z córką w naszym bloku. Krótko, bo może dwa miesiące. Ciągle się kłócili, przez co zakłócali innym spokój.
Informacja o zabójstwie błyskawicznie się rozeszła i zelektryzowała mieszkańców spokojnego Czyżykowa. Większość osób uwierzyła, że rzeczywiście doszło do zbrodni. Na szczęście okazało się, że nikogo nie zabito, a szeroko rozpowszechniona informacja pokazała jedynie jak dużą siłę oddziaływania może mieć plotka.
- Rzekome ofiary są na szczęście całe i zdrowe, żona była w pracy, a córka w szkole – poinformował nas rzecznik policji w Tczewie, asp. sztab. Dariusz Górski. – Rano 18 marca otrzymaliśmy zgłoszenie o tym, że doszło do morderstwa. Udaliśmy się na miejsce i stwierdziliśmy, że to fałszywy alarm. Źródłem plotki okazał się nietrzeźwy mężczyzna, który chodził po osiedlu i krzyczał, że zabił swoją żonę.
Więcej na ten temat w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!












Napisz komentarz
Komentarze