– Ostatnio przeszedłem atak serca – mówi mieszkaniec Tczewa. – Trafiłem do tczewskiego szpitala, który profesjonalnie się mną zajął w trakcie oczekiwania na transport do centrum kardiologii inwazyjnej. Nie rozumiem jednak dlaczego w Tczewie, w sześćdziesięciotysięcznym mieście, a do tego stolicy powiatu, nie ma oddziału kardiologicznego. Całe szczęście wszystko się dobrze skończyło, ale aż strach pomyśleć co by było, jakby karetka nie zdążyła dojechać na czas do placówki za Tczewem, albo gdyby jakiś szpital odmówił przyjęcia.
Mariusz Szymański, rzecznik prasowy Pomorskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ w Gdańsku, uspokaja.
– W stanie zagrożenia życia na podmiot leczniczy nałożony jest obowiązek udzielenia świadczenia zdrowotnego osobie, która potrzebuje takiego świadczenia natychmiast. Jeśli szpital odmówi, to pacjent ma prawo złożyć skargę.
Czy jednak w województwie pomorskim mamy wystarczającą ilość placówek zajmujących się atakami serca?
Więcej na ten temat w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!












Napisz komentarz
Komentarze