- W miejscu ruin – parking. Jak odebrał pan tę wiadomość?
- Z punktu widzenia archeologa jak i mieszkańca Tczewa jest to dla mnie bardzo przykra informacja. Stracimy jeden z najważniejszych zabytków, o którym tak naprawdę nikt, nic nie wiedział, po dziś dzień. Sądzono, że kiedy rozebrano go w XIX wieku, to nie zostało po nim nic. Okazało się jednak, że relikty, które znaleziono w ziemi, są zachowane całkiem dobrze. Obecnie są w złym stanie z uwagi na to, że przebywają długi czas na otwartej przestrzeni, bez jakiegokolwiek zabezpieczenia. Gdyby decyzję (o budowie parkingu – red.) podjęto na samym początku, byłaby ciężka do przełknięcia, ale zrozumiała. Relikty zostałyby zabezpieczone, zadokumentowane, dzięki czemu mielibyśmy informacje. Stracilibyśmy zabytek, który trzeba byłoby sobie wyobrazić, natomiast ruiny przetrwałyby i być może poczekały na lepsze czasy.
- Z czym mamy do czynienia? Przechodnie na ul. Zamkowej widzą jedynie stertę cegieł.
- To, co widać obecnie to baszta wzniesiona na bazie kwadratu połączona z jednym, najprawdopodobniej do połowy odsłoniętym skrzydłem zamku. Widać również, że od baszty w kierunku południowym odchodzą jeszcze dwa mury, które są już niemal niewidoczne, bo skarpa, która znajduje się w pobliżu zaczęła się osuwać. One jednak sugerują, że jest też drugie skrzydło. Niewykluczone, że jest w lepszym stanie, bo mur wznosi się tam na wysokość 2 m. Skrzydło południowe jest pod kładką wybudowaną w 2009 r. Relikty zalegają już na głębokości ok. 30 cm pod chodnikiem. W głąb mogą mieć ok. 2 m. Kiedy dokonano odkrycia byłem poza Tczewem. Kiedy przyjechałem na miejsce okazało się, że prace inwestycyjne na tym terenie prowadzone są nadal. Wtedy wstępnie, „na oko„ zmierzyliśmy relikty, które mogą znajdować się pod ziemią i wyszło, że może to być ponad 30 m jeszcze „czegoś”. To „coś” zostało później wydobyte na powierzchnię.(...)
Więcej na ten temat w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej.











Napisz komentarz
Komentarze