- 6 grudnia na mój domowy numer zadzwoniła rzekoma przedstawicielka Centrum Medycznego z Warszawy – opowiada. – Zaproponowała mi kupno refundowanego przez NFZ ciśnieniomierza naramiennego, bardzo dobrej niemieckiej marki z różnymi funkcjami.
Kobieta zamówiła urządzenie telefonicznie. Po kilku dniach zjawił się u niej kurier z paczką z ciśnieniomierzem w opakowaniu firmy kurierskiej GLS.
- Niestety, nie było mnie wówczas w domu, więc przesyłkę odebrał mój nastoletni syn – relacjonuje Czytelniczka. – To on zapłacił przy odbiorze żądaną kwotę. Nie dostał jednak dowodu wpłaty.
Firma kurierska GLS nie ma z tą sprawą nic wspólnego.
- W ustalonym terminie GLS nie doręczał do wspomnianej osoby ani pod wskazany adres żadnej przesyłki – wyjaśnia Tomasz Kroll, District Manager GLS Poland. - W naszym systemie nie odnotowano również informacji o jakiejkolwiek innej, adresowanej do poszkodowanej paczce.
Więcej na ten temat w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej.
Napisz komentarz
Komentarze