- Od kilku miesięcy podróżuję na trasie Tczew-Gdańsk i Gdańsk-Tczew. Przesiadłam się z pociągu na linię nr „50” i zastanawiam się, jak pewnie jeszcze kilku innych pasażerów, czy nie poszukać innego, alternatywnego środka transportu. Podróż jest wprost skandaliczna – pisze do nas oraz do siedziby firmy „Arriva” w Toruniu jedna z pasażerek. - Wsiadając w Tczewie już w Pszczółkach nie czuję własnych stóp z powodu zimna panującego w autobusie. Dreszcze przychodzą jeszcze przed Pruszczem Gd.
Sprawdziliśmy jak wygląda przejazd do Gdańska. W dniu, gdy temperatura spadła poniżej - 10 st. C wybraliśmy się do stolicy województwa. Rzeczywiście jakość podróżowania pozostawiała wiele do życzenia. W środku dnia wszyscy pasażerowie siedzieli w kurtkach, niektórzy nawet czapkach i rękawiczkach. Na szybach, od wewnątrz był lód. Gdy prosiliśmy kierowcę o włączenie ogrzewania powiedział, że… cieplej już nie będzie.
- Wysiadając w Gdańsku, czuje się różnicę pomiędzy miejscem gdzie siedzi kierowca, a resztą pojazdu – twierdzi pasażerka. - Mam dość wysiadania po godzinnej jeździe zmarznięta na jeszcze większy mróz. Oczywiście kierowcy włączają nawiew, ale nie ogrzewanie. Jestem kierowcą więc wiem co mówię. Sam nawiew bez ogrzewania. Czy naprawdę zmuszacie ich państwo do takich drastycznych oszczędności przy takim mrozie na zewnątrz – pyta szefostwo firmy nasza Czytelniczka.
Co na to władze Arrivy?
Odpowiedź znajdziecie w Gazecie Tczewskiej, w numerze z 5 lutego.











Napisz komentarz
Komentarze