- Musiał pan założyć stowarzyszenie, aby poradzić sobie z bezdomnością?
- Ja sam potrafiłem sobie poradzić z tym problemem. Od 1990 r. jestem osobą bezdomną. Cały czas walczyłem o mieszkanie, cały czas jestem spychany na margines. Dla mnie nie ma mieszkania, dla innych bezdomnych, którzy faktycznie chcą wyjść z bezdomności i w miarę godnie żyć tak samo nie ma. U nas miasto daje lokale ludziom, którzy później je dewastują. Następnie miasto rozbiera budynek, teren sprzedaje i nic nie zostaje. A można byłoby przekazać jakiś budynek bezdomnym, wśród których są przedstawiciele różnych zawodów, którzy własnymi siłami wyremontowaliby go....
- …uważa pan, że jest taka grupa osób, którą gdyby zorganizować, pokierować, dać szansę aktywizacji, chciałaby pójść na swoje, wzorem bezdomnych z innych miast? Istotą jest powrót do społeczeństwa. Czy oni mają taką siłę w sobie, by jeszcze raz stanąć na nogi.
- Mam z nimi styczność na co dzień, spotykam się z nimi w różnych punktach miasta. 80 proc. bezdomnych chętnie zamieszkałoby w domu dla bezdomnych i podjęło pracę. Dom byłby punktem zaczepienia. To dla nich byłoby bardzo dużo. Człowiek mieszkając w takim miejscu, szybciej dostanie pracę czy jakąkolwiek pomoc finansową. Ja początkowo opierałem się, ale pani Ewa Troka z MOPS przekonała mnie do założenia Stowarzyszenia na rzecz Osób Bezdomnych i Długotrwale Wykluczonych ze Społeczeństwa. Skompletowaliśmy potrzebne dokumenty. Od stycznia do lipca 2013 r. walczyliśmy o wpis do KRS. To początek. Moim marzeniem jest, by w Tczewie powstał dom dla bezdomnych z prawdziwego zdarzenia. By nie musieli być wyrzucani z różnych miejsc, opluwani, by mieli gdzie spać, umyć się itd.
- W Tczewie brakuje ogłoszenia przetargu na świadczenie usług dla bezdomnych, prowadzenie noclegowni, domu. Ale do tego jest potrzebne posiadanie obiektu na ten cel. Stowarzyszenie jest, obiektu nie macie.
- Gdybyśmy mieli obiekt, przystąpilibyśmy do takiego zadania. Rozwiązaniem problemu nie jest kierowanie bezdomnych na czas zimy do noclegowni i schronisk w innych miastach i płacenie obcym gminom. To umywanie rąk, pozbywanie się problemu. Wysyłając człowieka do Gdańska czy Malborka pozbywamy się kłopotu. Poza domem, moim drugim marzeniem jest otwarcie spółdzielni socjalnej. Mam stosowne przeszkolenie, jestem członkiem Spółdzielni Socjalnej w Kołobrzegu. Nie mogę nic złego powiedzieć na MOPS, stara się jak może. Ale oni też mają związane ręce. Jeśli nasze władze miasta nie będą tylko pięknie mówić, że ludziom pomagają na wszelki sposób a nie wezmą się za robotę, to ten problem w mieście się powiększy. Z roku na rok mamy coraz więcej bezdomnych. W ub. roku miałem 57 bezdomnych, teraz doszło 16. (...)
Więcej na ten temat w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!












Napisz komentarz
Komentarze