– Pewnego dnia natknąłem się na niemiłą obsługę w jednej z pizzerii w Tczewie. Chciałem ostrzec innych, dlatego założyłem „Nie polecam w Tczewie” – wyjaśnia administrator strony, który chce zachować anonimowość. – Czasem się zdarza, że ktoś nas prosi o usunięcie wpisu, ale nie spełniamy tej prośby. Dla równowagi pytamy czytelników o wskazanie np. ulubionej restauracji, najlepszego fryzjera czy ciekawego miejsca do spędzania czasu. Jednak nie planujemy założenia osobnej strony „Polecam w Tczewie”, bo to by nie wypaliło. Jeśli ktoś np. pójdzie do mechanika i wszystko będzie w porządku, to po co ma wchodzić na stronę i pisać, że było super? Ale jak cos pójdzie nie tak, to zaraz każdy ma ochotę się poskarżyć.
Czy skrytykowane firmy i instytucje wiedzą o tym, że zostały opisane w Internecie?
– Pierwszy raz to widzę – przyznaje menadżerka jednej z restauracji, której się „oberwało”. – Ktoś zamieścił zdjęcie zupy i napisał, że jest rozgotowana i mdła, ale zapewniam, że to nie jest nasze danie. Łatwo dzięki takiej stronie o nieuczciwą konkurencję. Równie dobrze ktoś mógł ugotować taką kiepską zupę w domu, pstryknąć fotkę i umieścić ją, podając nazwę jakiejkolwiek restauracji. Wolałabym, aby niezadowolony klient powiedział kelnerowi osobiście, jeśli coś jest nie tak. (...)
Więcej na ten temat tylko w Gazecie Tczewskiej!












Napisz komentarz
Komentarze