Król podróżował wraz z prawowitą, choć nie koronowaną ze względu na przywiązanie do swojego wyznania, małżonką - Heleną zwaną Moskiewską. Parze królewskiej towarzyszył świeżo mianowany kanclerz wielki koronny Jan Łaski.
Noc w grodzie Sambora
2 kwietnia król przybył do Torunia, gdzie po blisko miesiącu narad z reprezentantami prowincji, uzgodniony został tekst przysięgi złożonej następnie królowi przez radę Prus Królewskich. 4 maja wierność przysięgali mieszczanie toruńscy oraz rycerstwo ziemi chełmińskiej. 12 maja Aleksander Jagiellończyk opuścił Toruń i podróżując drogą lądową przez Chełmżę, Kwidzyn i Malbork przybył 18 maja do Elbląga, gdzie 20 maja, na Starym Rynku odebrał hołd od mieszczan elbląskich. Świadkiem tej uroczystości był pewien kanonik kapituły warmińskiej, świeżo upieczony doktor prawa i medyk po studiach w Ferrarze i Padwie, towarzyszący w podróży swojemu wujowi, biskupowi warmińskiemu Łukaszowi Watzenrode. Mowa oczywiście o Mikołaju Koperniku. Po powrocie do Malborka, król udał się do Gdańska, korzystając przy tym zapewne z tczewskiej przeprawy przez Wisłę. Ponieważ uroczysty wjazd orszaku do Gdańska miał miejsce 25 maja w godzinach mocno przedpołudniowych (między 8 a 9), król musiał zatrzymać się na nocleg pod Gdańskiem, najpewniej w Pruszczu, a poprzednią noc, z 23/24 maja, najprawdopodobniej spędził w Tczewie.
Nawet 30 km dziennie
2 czerwca na Długim Targu mieszczanie gdańscy złożyli nowemu władcy uroczystą przysięgę wierności, a następnego dnia król potwierdził przywileje nadane miastu przez swoich poprzedników. Po dwutygodniowym pobycie w Gdańsku, 7 czerwca Aleksander Jagiellończyk wyruszył do Malborka, aby uczestniczyć w zwołanym tam sejmiku prowincji i zapewne zawitał do Tczewa po raz wtóry. Mimo, że królewski orszak przemieszczał się w godnym uznania tempie, przemierzając nawet ponad 30 km dziennie, to jednak pokonanie w ciągu jednego dnia całej trasy Gdańsk-Malbork nie wydaje się prawdopodobne.
Jednak pomimo wszystkich tych królewskich peregrynacji, niczym diabeł święconej wody, spotkania z monarchą unikali jego lennicy z Królewca pod przewodnictwem saksońskiego księcia Fryderyka Wettyna. Udało mu się zrobić najszybszą karierę w całej historii krzyżackiego zakonu, zostając w roku 1498 jego wielkim mistrzem, natychmiast po wstąpieniu do zgromadzenia. Ten wykształcony jurysta głoszący konieczność rewizji traktatu toruńskiego, zasłaniając się tytułem księcia Rzeszy, skutecznie wywinął się od złożenia hołdu aż trzem kolejnym polskim królom, Janowi Olbrachtowi, Aleksandrowi oraz Zygmuntowi, przez co kolejny hołd pruski, tak pięknie odmalowany wiele lat później przez mistrza z Krakowa, miał okazać się ostatnim.











Napisz komentarz
Komentarze