Spalić „Biały Domek”
Najbardziej gwałtowne zajścia miały miejsce w pobliżu gmachu Komitetu Miejskiego PZPR. Milicja próbowała bezskutecznie rozproszyć demonstrantów za pomocą „środków chemicznych, petard i rakiet”. W stronę siedziby PZPR leciały płyty chodnikowe i kamienie. Ktoś wzniósł okrzyk, by spalić „Biały Domek”. Wówczas funkcjonariuszy przystąpili do ataku: „Siły porządkowe prowadziły natarcie od strony Komendy [przy] ul. Dzierżyńskiego, spychając tłum w kierunku wieży ciśnień, gdzie w międzyczasie grupy prowodyrów zbudowały barykadę, wyciągając i przewracając w poprzek ulicy barakowóz, znosząc ławki i śmietniki. Z barykady tej rzucano w stronę nacierających funkcjonariuszy kamienie, odłamki płyt betonowych i inne przedmioty. Na barykadę wchodzili również niektórzy prowodyrzy, nawołując tłum do stawiania zdecydowanego oporu i nieustępowania przed siłami porządkowymi. Rzucono również hasło, aby zburzyć pomnik Armii Radzieckiej. Do tego nie doszło, gdyż tłum był coraz bardziej spychany przez funkcjonariuszy MO, którzy po wzmocnieniu liczebności i zaopatrzeniu w środki przystąpili do energiczniejszych działań”.
Bezrobotny na barykadzie
Jedną z osób, które wspięły się na barykadę, był 18-letni Jarosław Lange. Mieszkaniec Tczewa, bezrobotny, od początku brał udział w demonstracji. Był również na barykadzie. Zeznawał później w prokuraturze: „Barakowóz ten wyciągnięto na ulicę, a następnie przewrócono [tworząc barykadę – M.W.]. Gdy przewrócono barakowóz, «Tylek» [pseudonim jednego z demonstrantów – M.W.] wszedł na niego i zaczęto rzucać w milicjantów kamieniami. Kilku chłopaków wyskoczyło przed barakowóz i zaczęło rzucać kamieniami w Milicję. Z tyłu ktoś krzyknął: «Gruby, pokaż, co potrafisz» i wtedy ja też zacząłem rzucać kamieniami. [...] Nagle ktoś zawołał, że z tyłu podjechała Milicja, ja odwróciłem się i zobaczyłem wyskakujących z wozów milicjantów”.
Funkcjonariuszom udało się rozproszyć tłum. Nie był to jednak koniec demonstracji. Niewielkie grupki zaczęły podążać w kierunku ul. Wojska Polskiego, gdzie około godz. 20 doszło do powstania kolejnego zgromadzenia liczącego około 1,5 tys. osób. Jego mniejsza część skierowała się w stronę kościoła Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła przy ul. Rokickiej, gdzie odbywała się msza święta. Wśród nich był również Jarosław Lange. Wznoszono okrzyki „Uwolnić Lecha” [Lech Wałęsa był wówczas internowany – M.W.]. Milicjanci zostawili tę grupę w spokoju. Celem większej grupy demonstrantów (liczącej około tysiąca osób) był dworzec PKP i Komisariat Kolejowy.
Funkcjonariusze atakowani z… powietrza
W tym czasie tczewska milicja otrzymała wsparcie z zewnątrz. Do akcji z marszu weszła m.in. Kompania ROMO z Koszalina (ROMO było formacją powołaną w czasie stanu wojennego z żołnierzy celem wsparcia Milicji). Nie był to dla niej dobry dzień. Wkrótce po przybyciu do Tczewa jednostka dostała się do kotła: „W rejonie skrzyżowania ulic Al[eja] Zwycięstwa i Saperska tłum ten zaatakował wprowadzoną do działań Kompanię ROMO Koszalin, otaczając ją ze wszystkich stron i rzucając kamieniami, cegłami, kawałkami płyt chodnikowych, kijami itp.” Funkcjonariusze byli atakowani także z… powietrza: „Notowano również przypadki rzucania z okien okolicznych bloków doniczek z kwiatami na funkcjonariuszy MO i ich pojazdy”.
Walki z demonstrantami trwały aż do godziny 22. Do miasta ściągnięto dalsze oddziały: II Kompanię ROMO z Koszalina i ROMO z Łomży. W połączeniu z siłami lokalnej milicji funkcjonariuszom udało się rozproszyć tłum i opanować sytuację na Alei Zwycięstwa, ulicy Wojska Polskiego i w okolicach dworca kolejowego. Do ostatnich większych walk doszło na ulicy Gdańskiej w pobliżu kościoła Świętego Józefa. Była to grupa wracająca z Kościoła przy Rokickiej.
Po godzinie 23 miasto opustoszało. Ruch uliczny ustał. Funkcjonariusze mieli jednak pełne ręce roboty. Przez dwa dni trwały poszukiwania i aresztowania osób podejrzanych o udział w zamieszkach. Do aresztu dostał się wspomniany wcześniej Jarosław Lange. Jednocześnie już w nocy 1 września w miasto wyruszyła postawiona na nogi ekipa Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w składzie: malarz, hydraulik, kierowca, ładowacze i zamiatacz. Porządkowano tereny wokół wieży ciśnień, pomnika Armii Radzieckiej, Alei Zwycięstwa. Później zabrano się także za brukowanie zniszczonych ulic i chodników. Rachunek (łącznie z wykazem strat poniesionych przez funkcjonariuszy) został później przesłany do Prokuratury Rejonowej w Tczewie do wykorzystania w postępowaniach przeciwko schwytanym uczestnikom demonstracji.
W czasie kilku godzin walk milicja straciła trzy pojazdy (Nysę, Stara i UAZ), całkowicie zdemolowane przez demonstrantów. Przepadła również część wyposażenia (pałki, czapki, miotacze gazu itp.). Ciężko rannych zostało trzech funkcjonariuszy (po uderzeniach cegłami, płytami chodnikowymi i kamieniami), nieco lżej – szesnastu.
Oporu społecznego nie zdławiono
Przed sądem stanął m.in. Jarosław Lange. Sprawę prowadził prokurator z Tczewa Piotr Śmiałek. Langego oskarżono o to, że „w dniu 31 sierpnia 1982 r. w Tczewie wziął udział w zbiegowisku publicznym, którego uczestnicy obrzucali kamieniami samochody MO, budynek Komendy Miejskiej i Komitetu Miejskiego PZPR w Tczewie i inne obiekty oraz funkcjonariuszy MO oraz sam czynnie uczestniczył w tych zajściach, przez co dopuścił się gwałtownego zamachu na mienie i zdrowie funkcjonariuszy MO”. Ostatecznie do skazania nie doszło i sąd umorzył postępowanie. Nie wszyscy mieli jednak tyle szczęścia. Innego uczestnika demonstracji – Marka Pióreckiego – skazano na półtora roku pozbawienia wolności i wysoką grzywnę.
Złamanie demonstracji nie zdławiło oporu społecznego. W Tczewie dalej działała podziemna „Solidarność”. Kilka miesięcy później ukazał się pierwszy numer podziemnej „Gazety Tczewskiej”.
„Precz z komuną” - gorący koniec lata... cz. II
Przedstawiamy drugą część artykułu historyków gdańskiego IPN o tym, jak bezpieka rozprawiała się z rozruchami ulicznymi w Tczewie, które wybuchły w drugą rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych 31 sierpnia 1982 r. Oddziały milicji, zepchnięte do defensywy, skupiły się na obronie gmachu Komendy Miejskiej MO i Komitetu Miejskiego PZPR i okolicach wieży ciśnień. Funkcjonariusze oczekiwali na posiłki.
- 06.10.2013 12:03 (aktualizacja 10.08.2023 13:27)

Reklama











Napisz komentarz
Komentarze