Co jakiś czas pojawia się temat masarni. Tak było także podczas sierpniowej sesji Rady Miejskiej w Tczewie, podczas której radny Włodzimierz Mroczkowski zapytał: Czy nie można by podziałać i wyburzyć ten obiekt, bo szpeci całe osiedle?
- Chciałbym przypomnieć, że chcieliśmy ten budynek sprzedać – mówi Mirosław Pobłocki, prezydent Tczewa. Ale rada w ub. roku nie wyraziła na to zgody. W tej chwili czekamy na zmianę planu zagospodarowania przestrzennego miasta. Wyburzenie tego budynku jest dziś niemożliwe. Inaczej było w przypadku jednostki wojskowej. Dzięki temu, że na jej terenie było sporo obiektów o charakterze garażowym (dużo stali), udało się ustalić warunki rozbiórki - po kosztach i za odzysk materiału. I tylko dlatego. A w masarni są potężne mury, których rozbiórka kosztowałaby duże pieniądze. Nie ma sensu wkładać w to pieniądze, gdy nie ma gwarancji, że ten koszt się zwróci. Poczekajmy więc do zmiany planów, nie ponosząc dalszych kosztów.
Był inwestor, dawał za masarnię mniej więcej 1 mln zł, czyli tyle, za ile miasto przejęło ten obiekt. Radni byli przeciw: poczekajmy na lepszy czas, sprzedajmy za 2-4 mln zł. Obiekt dalej straszy.
„Błękitny pałac” na Suchostrzygach. Sprzedać czy wyburzyć?
Budynek tzw. masarni przy ul. Jagiellońskiej w Tczewie od lat straszy wyglądem. Nawet był inwestor zainteresowany kupnem obiektu. Ale do transakcji nie doszło. Ostatnio temat wrócił jak bumerang na sierpniowej sesji. Co z tego skoro obiekt dalej straszy i przynosi w samym centrum największego osiedla - wstyd miastu...?
- 07.09.2013 21:40 (aktualizacja 14.08.2023 13:24)

Reklama











Napisz komentarz
Komentarze