czwartek, 16 maja 2024 03:07
Reklama
Reklama

Sowiecka samowola w powojennym Tczewie

Początki władzy komunistycznej na ziemi tczewskiej w latach 1945 - 1949 były tematem spotkania forumowiczów Dawnego Tczewa z historykiem Marcinem Kłodzińskim, doktorantem z Uniwersytetu Gdańskiego, który artykuły o tym zagadnieniu publikuje także na naszych łamach.
Sowiecka samowola w powojennym Tczewie

Pierwsi reprezentanci władzy „ludowej” pojawili się w Tczewie tuż po zdobyciu miasta przez oddziały Armii Czerwonej w dniu 12 marca 1945 r. (choć przez cztery lata po wojnie to ówczesne święto miasta” obchodzono… 11 marca).

Swastyki na urzędowych dokumentach

Nowi włodarze ulokowali się na początku w kamienicach przy ul. Kościuszki, która stała się zamknięta dla osób postronnych. Tutaj też mieściła się siedziba tczewskiego NKWD. Komitet Powiatowy Polskiej Partii Robotniczej mieścił się z kolei w narożnej kamienicy na ul. Lipowej. Deficyt papieru był w tuż powojennym okresie tak duży, że członkowie komitetu pisali na kartkach z nadrukiem… cukierni, która działała wcześniej w budynku. Zdarzało się też, że pisano na odwrocie dokumentów z okresu okupacji. Przez papier przebijały się więc swastyki i pozdrowienia „Heil Hitler”.

Komunistyczna elita

Nowe władze pochodziły spoza Tczewa, głównie z Wielkopolski i centrum kraju. Prawdopodobnie nikt z ówczesnej wierchuszki nigdy wcześniej nie był na Pomorzu. Nie znano więc panujących tutaj w czasie wojny stosunków społecznych, a o tym kto i na jakiej podstawie był wpisywany na niemieckie listy narodowościowe, nie miano bladego pojęcia. Stąd liczne oskarżenia i procesy o kolaborację z okupantem. Wśród lokalnych „vipów” byli: Tadeusz Mężyk, Paweł Pucek, Jan Andrysiak, Feliks Dąbek, komendant milicji Franciszek Żuraszek oraz szefowie Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego - Jerzy Andrzejewski (późniejszy wieloletni komendant MO w województwie gdańskim), Mikołaj Krawczyk, Kazimierz Białkowski.

Gwałty, kradzieże, morderstwa

Pierwsze miesiące powojennej rzeczywistości to problemy ludności z brakiem żywności, mieszkań i bezrobociem, które sięgało aż 45 proc. W maju 1945 r. chleb na wolnym rynku był 30 razy droższy od wyznaczonej ceny urzędowej. W kwietniu 1945 r. władze utworzyły kolonię niemiecką przy ul. Wojska Polskiego. Pozostali w mieście Niemcy musieli nosić na ubraniach swastyki. Ich brak groził rozstrzelaniem (to zarządzenie szybko cofnięto).

Swoje problemy miał też aparat władzy. Milicjantom brakowało uzbrojenia i umundurowania (stąd informacja o kradzieży strażackich mundurów), wyżywieniem (stąd „rekwizycje” wśród ludności cywilnej), dyscypliną (stąd liczne przypadki pijaństwa na służbie i związanych z tym ekscesów) oraz… zasadami ortografii.

Jak podkreślił Marcin Kłodziński, żadna decyzja polskich władz nie mogła zostać podjęta bez zgody sowieckiej komendantury wojennej miasta. Sowieci nie musieli się przed nikim tłumaczyć z tego, co robią. A „robili” dużo. Pierwsze powojenne miesiące to ich kompletna samowola - gwałty, kradzieże, nawet morderstwa bez powodu, w tym matki z dzieckiem w czerwcu 1945 r. Sowieci okradli nawet posterunek milicji oraz delegację PPR, jadącą na zebranie partyjne, pozbawiając ją rowerów, skórzanych teczek i papierośnic.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
iazkijihzos 14.11.2018 19:18
Komentarz usunięty

ifuwehon 14.11.2018 17:48
Komentarz usunięty

aglisog 08.10.2018 02:41
Komentarz usunięty

aqaflerekluj 08.10.2018 02:16
Komentarz usunięty

eziqukodif 08.10.2018 01:48
Komentarz usunięty

esiqomefqagi 08.10.2018 01:22
Komentarz usunięty

ihelegiyu 08.10.2018 00:59
Komentarz usunięty

oyaplir 08.10.2018 00:42
Komentarz usunięty

sds 01.12.2012 11:15
czerwona hołota była wszędzie !

Reklama