4,5 tys. miejsc pracy (z deklarowanych na początku 2 tys.), 3,5 mln zł w podatkach w ciągu 15 lat, 130 tys. zł w formie sponsoringu – zdaniem zarządu strefy „krzywdy” dla Tczewa nie ma. Strefa uważa więc, że w dobrze pojętym interesie obu stron jest przejęcie przez gminę miejską ul. Malinowskiej, bo to droga nie wewnętrzna strefy, a z charakteru droga publiczna. Strefa poniosła nakłady finansowe na jej wybudowanie. Nawet największy oponent radny Zbigniew Urban mówi: - Jestem za przejęciem tej drogi, ale nie na warunkach strefy.
Miarodajna komisja...
Jeśliby brać za miarodajne stanowisko radnych, członków komisji finansowo-budżetowej Rady Miejskiej w Tczewie, to wynik głosowania podczas sesji RM w ten czwartek, 27 września, jest przesądzony. Na wspomnianej komisji były cztery głosy za przejęciem ul. Malinowskiej przez miasto, jeden przeciw i pięć wstrzymujących się.
Dlaczego gmina miałaby przejąć drogę właśnie teraz? Bo np. do końca III kwartału br. trzeba podjąć decyzję w sprawie zmiany kategorii drogi. Temat pojawił się ponad miesiąc temu. Na sierpniowej sesji RM prezes zarządu strefy Teresa Kamińska przekonywała radnych o słuszności przejęcia drogi. We wrześniu pani prezes przekonywała radnych na komisji gospodarczej, a wiceprezes Józef Adam Bela na komisji finansowo-budżetowej. Momentami było nerwowo.
Strefa jest zdeterminowana, by ul. Maliniowska przekazać, a gmina miejska Tczew – używając terminologii z zapasów – znalazła się w przymusowym parterze. Za ile punktów strefa wykona akcję. Za 7,5 mln zł i pozbycie się kosztów amortyzacji oraz utrzymania drogi. Co zyska miasto?
Dalsze dobre kontakty ze strefą, bo ta może być zainteresowana przejęciem części terenów po sadach przy ul. Bałdowskiej czy terenów, które miasto przejmie od wojska. Jak się mówi w urzędniczych kuluarach: miasto zachowa twarz.
Ucieczka przed sądem?
Co grozi potencjalnie miastu w razie nie przejęcia ul. Malinowskiej? W skrajnym przypadku strefa może pójść do sądu o uznanie ul. Malinowskiej jako drogi gminnej. Czy wygra? Nie będziemy bawić się w spekulacje. Ale sprawa ciągnęłaby się latami. Niekorzystny końcowy wynik dla miasta oznaczałby - w dużym skrócie - przy zmianie kategorii drogi konieczność wypłacenia odszkodowania za działki przejęte od dotychczasowych właścicieli.
A co z dyskusją na komisjach? W skrajnym przypadku radny Zbigniew Urban zaproponował dżentelmeńską umowę na wzór tej zawartej swego czasu przez gminę wiejską Tczew ze strefą. Strefa oddała gminie pieniądze za jej udziały, a gmina wybudowała potrzebną na jej terenie drogę. Ponoć nic dwa razy się nie zdarza, więc drugiej takiej umowy nie będzie.
- Dla mnie udziały to nie są pieniądze wirtualne, a realne – uważa radny Zbigniew Urban. – Stąd proponowałem umorzenie części udziałów. Nie zgadzam się, by środki za umorzenie poszły na inwestycję w infrastrukturę poza tczewski rejon strefy...
Rzecz jasna szczegółowych uzasadnień za lub przeciw, stanowisk, argumentów z obu stron na komisjach było bez liku. Część z nich radni zapewne wypowiedzą na sesji RM (relacja za tydzień w naszym tygodniku). Przewidujemy wynik – miasto przejmie ul. Malinowską.











Napisz komentarz
Komentarze