- Gdybyśmy dysponowali choćby ułamkiem kwoty, która co roku przeznaczana jest na ochronę języka kaszubskiego, moglibyśmy zrealizować wiele cennych inicjatyw edukacyjnych, o których była mowa choćby w trakcie ostatniego Kongresu Kociewskiego – twierdzi dr Michał Kargul, prezes Oddziału Kociewskiego Zrzeczenia Kaszubsko – Pomorskiego w Tczewie.
Regionalistów kociewskich zdopingowały do działania próby Ślązaków oraz innych społeczności gwarowych, które chcą zabiegać w Sejmie o specjalny status dla swoich dialektów. Liczą, że uda im się zaprosić członków Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych na Kociewie i przedstawić im oczekiwania w sferze edukacji i ochrony gwary kociewskiej.
- Ustawa o języka polskim zapewnia ochronę gwarom języka polskiego. Jednak jest to przepis martwy i nic za tym idzie - uważa Krzysztof Korda, wiceprezes Zrzeszenia Kaszubsko - Pomorskiego. - Mam nadzieję, że parlament przekaże pieniądze także na mowę kociewską. Widzę w tym szansę na wprowadzenie regionalizmu do żłobków, przedszkoli i szkół. Powinna istnieć możliwość dobrowolnego uczestnictwa zainteresowanej młodzieży w takich zajęciach, które będzie finansowało państwo. Dzieci poznawałyby gwarę m. in. przez śpiewanie piosenek, poznawanie tańców kociewskich, dziejów i kultury regionu. Przedszkola, żłobki i szkoły miałyby drugą korzyść, bowiem państwo zapewniając finansowanie tych zajęć, musiałoby zapewnić m.in. sprzęty do prowadzenia zajęć jak np. odtwarzacze dvd, komputery itd.
Wspominany wyżej list do posłów miał zostać podpisany przez regionalistów podczas spotkania na Jarmarku Cysterskim w Pelplinie. Okazało się jednak, że zdania są podzielone. Przeciwny takiej formie inicjatywy był m. in. senator PO Andrzej Grzyb.
- Uważamy, że ogromnym grzechem zaniechania byłoby, gdyby z jakichś bliżej niesprecyzowanych, wizerunkowych powodów (gdyż ma to jakoby źle kojarzyć Kociewiaków ze Ślązakami), zrezygnować z szansy przedstawienia posłom naszego stanowiska już w tym momencie - tłumaczy Michał Kargul. - Trudno tutaj dostrzec nam jakiekolwiek negatywne skutki takiego wystąpienia. W najgorszym scenariuszu posłowie co najwyżej nie wyrażą nim zainteresowania. Być może niechęć rządzących posiada podteksty polityczne związane z partyjnymi rozgrywkami wokół sprawy śląskiej. Jednak nie widzimy jakiegokolwiek powodu by, jako przedstawiciele apolitycznej organizacji pozarządowej, przyjmować tutaj optykę politycznych ugrupowań. Jesteśmy regionalistami, miłośnikami swojego ukochanego regionu, a nie członkami jakiejś partii.











Napisz komentarz
Komentarze