Bezczelna Biejat, jak przystało na młodą lewaczkę zrobiła to w typowy, chamski sposób dla czerwonych. Hołownia i Trzaskowski również w prymitywny sposób próbowali obrzucić błotem Nawrockiego, jednak to oni wypadli na osoby niepotrafiące mówić o Polsce i Polakach. Był to żenujący spektakl w wykonaniu tych ludzi. Bardzo dobrze rozpoczął debatę Stanowski, odnosząc się do obecności osoby, bo trudno ją nazwać dziennikarką, o niechlubnym nazwisku Schnepf, której nie powinno być na tej debacie. Ustawka z kolejnością odpowiadających kandydatów i wypłynięcie pytań przed debatą, to żenada tej telewizji w likwidacji, ale czego można było się spodziewać. Mam nadzieję, że nikt nie nabrał się na ten spektakl obelg pod adresem dr. Karola Nawrockiego.
W zasadzie ani ta debata, ani poprzednie, merytorycznie nie wniosły nic, bo w minutę nie da się mówić o bardzo poważnych sprawach dotyczących Polski i świata. Chociaż dla dużej części kandydatów i tak nie miało to żadnego znaczenia, ponieważ nie mieli nic mądrego do powiedzenia. Jednak debaty pokazały jedno, kim są lub kim próbują być ci ludzie. Od „trzech muszkieterów z lewicy” (przepraszam muszkieterów!): Biejat - młodej „komunistki”, Senyszyn - bardzo dojrzałej „komunistki” i Zandberga - „komunisty” w średnim wieku, niczego poważnego nie usłyszymy. Chociaż doszło do małego zwarcia pomiędzy Biejat i Zandbergiem, co może napawać pewną nadzieją, że niebawem się zagryzą. Stanowski po mistrzowsku wykorzystał swoją kampanię, tylko chyba nie była to kampania wyborcza, a kampania promująca kanał ZERO, myślę, że się udało. O typie zafascynowanym Rosją i Putinem nie będę pisał, bo szkoda mojego czasu. Mentzen to w pewnym sensie dla mnie fenomen, powstał jak feniks z popiołu uzyskując niezły wynik sondażowy, chociaż nie wzbudza mojego zaufania i mam wrażenie, że jest to wytwór marketingowy. Zachowania Hołowni i Trzaskowskiego są bardzo zbliżone do siebie. Oczywiście na potrzeby kampanii wyborczej i prania mózgów swoich wyborców potrafili całkowicie wyprzeć się swoich poprzednich, niepopularnych wypowiedzi, jak choćby Hołownia o konieczności wprowadzenia natychmiast Euro, czy Trzaskowski o płonącej planecie, która chyba na razie została ugaszona i zielonym ładzie, który jest, ale podobno go nie ma. Potrafili zmienić na potrzeby kampanii swoje poglądy na wiele spraw w ciągu jednego dnia, a swoich oponentów potrafili tylko obrzucać błotem, a nie prowadzić merytoryczną dyskusję.
Zadziwiające dla mnie jest to, jak wiele osób nabiera się na tak prymitywny, czasami wręcz bolszewicki przekaz, chcąc głosować na kandydatów w/w. Jest to w zasadzie misja samobójcza i podcinanie gałęzi, na której się siedzi, co już pokazało odrzucenie referendum i między innymi punktu dotyczącego nielegalnej migracji. Okazuje się, że najbardziej merytoryczni, myślący kandydaci o sprawach Polski i Polakach to kandydaci prawicowi. Grzegorz Braun, z którym można się w niektórych kwestiach zgadzać lub nie, ma własne zdanie i go nie zmienia. Zadziwia mnie słaby wynik sondażowy Marka Jakubiaka i Artura Bartoszewicza kandydaci bardzo merytoryczni. Ostatni z tego grona Karol Nawrocki, również bardzo merytoryczny, niezmieniający zdania każdego dnia i mówiący o sprawach Polski i Polaków i nie pozostawia złudzeń, w tym całym gronie jest najpoważniejszym i najlepszym kandydatem. Niestety aparat państwa, który został postawiony przeciwko Karolowi Nawrockiemu, permanentne próby zdyskredytowania jego osoby w lewacko-liberalnych mediach nie ułatwiają wyborcom zadania, ale myślę, że każdy ma na tyle dużo instynktu samozachowawczego, iż nie da się nabrać na narracje odbierającą nam państwo.

Jan Olszewski premier Polski obalony przez takich ludzi jak Tusk, mówił podczas ostatniego swojego wystąpienia w sejmie – „dzisiaj gra toczy się o to - czyja będzie Polska i jaka ona będzie”. Niestety post komuna ma się dobrze. Dzisiaj gra toczy się o to, czy w ogóle będzie Polska. Na drodze dr. Karola Nawrockiego stoją ci sami ludzie, co wtedy obalili rząd Jana Olszewskiego.







Napisz komentarz
Komentarze