poniedziałek, 29 kwietnia 2024 20:03
Reklama

Ranne zwierzę i „spychologia”. Nikt nie chciał pomóc łosiowi...

21 marca br. ok godz. 19.00 skontaktowała się ze mną mieszkanka okolic Tczewskich Łąk w gminie wiejskiej Tczew (powiat tczewski). Pani Beata nie wiedząc jak uzyskać pomoc w sprawie rannego łosia, w końcu skontaktowała się z Gazetą Tczewską. Próbowaliśmy pomóc dzwoniąc do weterynarza i Koła Łowieckiego. Niestety podobnie jak pani Beata nie uzyskaliśmy pomocy poza stwierdzeniem, że sprawą powinny zająć się służby – straż miejska albo policja.
Ranne zwierzę i „spychologia”. Nikt nie chciał pomóc łosiowi...
Ranne zwierzę, widziane od 22 marca w okolicach ul. Wałowej w Tczewskich Łąkach.

Autor: Facebook

- Może wie pan jak zadziałać w tej sytuacji? Łoś został prawdopodobnie potrącony i jakoś doszedł na drugi koniec Tczewa a potem na teren gminy wiejskiej Tczew, na ul. Wałową, gdzie opadł z sił... - alarmowała pani Beata z ul. Wałowej w Tczewskich Łąkach (gmina wiejska Tczew).


 

Pani Beata była przekonana, że potrzebna jest pomoc weterynaryjna lub humanitarne uśpienie zwierzęcia.


 

Kto powinien pomóc

Niestety po telefonach do policji w Tczewie, straży miejskiej w Tczewie, gminy wiejskiej Tczew oraz do przedstawicieli kół łowieckich oraz schroniska dla bezdomnych zwierząt w Tczewie - nie uzyskała pomocy. Każda z instytucji starała się „zepchnąć” problem i nie reagować przynajmniej nie od razu. Najlepiej w ogóle albo jak w przypadku straży miejskiej w Tczewie, po kilku telefonach – „na drugi dzień”. Po naszych próbach interwencji w czwartek, gdzie kontraktowaliśmy się ze znajomym weterynarzem i myśliwym, przekonano mnie, że w tej sytuacji powinny zareagować albo straż miejska, albo przedstawiciel gminy i inaczej jest to naruszenie prawa przez zaniechanie. Przyewentualnym uśpieniu powinien być obecny weterynarz i przedstawiciel służb.


 

W między czasie na Facebooku internauta Igor W. poinformował, że Animal Helper zajęło się sprawą łosia i jest już ona zamknięta.

Dodajmy, że art 33 Ustawy o ochronie zwierząt mówi m.in. „(... )3. W przypadku konieczności bezzwłocznego uśmiercenia, w celu zakończenia cierpień zwierzęcia, potrzebę jego uśmiercenia stwierdza lekarz weterynarii, inspektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce lub innej organizacji o podobny statutowym celu działania, funkcjonariusz Policji, straży miejskiej lub gminnej, Straży Granicznej, pracownik Służby Leśnej lub Służby Parków Narodowych, strażnik Państwowej Straży Łowieckiej, strażnik łowiecki lub strażnik Państwowej Straży Rybackiej.

4. W sytuacji, o której mowa w ust. 3, dopuszczalne jest użycie broni palnej przez osobę uprawnioną”.

 


 

Mobilizacja w sieci

Igor W. w sprawie łosia zrelacjonował sytuację i podzielił się swoją opinią na profilu Facebook'owym.

„Łosiem na bieżąco zajmuje się weterynarz - jest kilka różnych scenariuszy w ramach kolejnych kroków, ale ze względu na to, że łoś jest zwierzęciem chronionym, musi interweniować gmina.

Problemem niestety jest wciąż to, że żadna instytucja w Tczewie nie była w stanie tego przekazać zaniepokojonym mieszkańcom. W jaki sposób mamy dbać o ochronę przyrody i takie postawy promować? (...)

Dacie wiarę, że w okolicach 60-tysięcznego miasta, w trakcie kampanii wyborczej, od dwóch dni leży łoś którym zainteresowali się mieszkańcy okolicznych domów i przez wszystkie służby są spuszczane na drzewo?

I ustalmy - to zwierze najpewniej umiera. Ustalmy również, że nikt nie liczy na to, że ktoś go zaraz zabierze na blok operacyjny i poskłada go ortopedycznie. Mimo wszystko uważam, że należy mu się po prostu humanitarne uśpienie.

Prośba o udostępnienia - zainteresowanych chętnie wyślę dokładną pinezke na google mapsach”.


 

Sytuacja zwierzęcia wprowadziła niepokój u wielu internautów od ub. czwartku internet aż kipiał. Pod wpisem Igora internautka napisała.

- To zapewne ten sam łoś, któremu próbowaliśmy pomóc w styczniu. To jest chore, że w tym mieście niczego nie można wskórać w sprawie dzikich i zagrożonych zwierząt!

Na innych tczewskich profilach facebook'owych także można było znaleźć informację o sytuacji zwierzęcia. Niektórzy publikowali zdjęcia innych zwierząt, także innych... łosi.

Uzyskaliśmy potwierdzenie, że sytuację rannego łosia, który jak się okazuje, żyje tylko jest kulawy, monitoruje weterynarz gminny – Tomasz Kacprzak, który z ramienia Urzędu Gminy reaguje w tego typu przypadkach. Zapowiedział m.in., że jedzie do niego we wtorek...

- Jeśli to zwierzę było potrącone, to stało się to dawno temu już na jesieni. Teraz jedynie kuleje. Trudno do niego podejść. Cały czas się przemieszcza...


Wawrzyniec Mocny

 

Animal Helper 

Organizacja prowadząca działalność na rzecz zwierząt. Działa jak dyspozytornia. Rolą pracowników centrali jest przyjęcie zgłoszenia, a następnie przekierowanie go do właściwej jednostki, która zgodnie z literą prawa może podjąć się interwencji w danym przypadku. Nie działają w terenie, a zgłoszenia, które otrzymują są procedowane do odpowiednich dla danego rodzaju i miejsca zdarzenia instytucji i organizacji pozarządowych. Można pobrać aplikację Animal Helper, za pomocą której można dokonywać zgłoszeń dot. potrącenia, maltretowanie, zgłosić zabite zwierzę lub bezdomne oraz w innych sprawach. W aplikacji dostępny jest formularz zgłoszeniowy.


 

Przepisy i jak postępować?


W związku z tą przykrą sytuacją rannego łosia, która miała miejsce w Tczewie i gminie Tczew poprosiliśmy o informację i komentarz Magdalenę Matelską, rzecznik prasową Animal Helper.


- O sprawie dowiedzieliśmy się w piątek, 22 marca ok. południa. Wówczas zadzwonił do naszej centrali mężczyzna, który nie chciał złożyć zgłoszenia, a jedynie poradzić się, co może zrobić w danej sytuacji i gdzie zgłosić przypadek, by wymóc działania na odpowiednich służbach. Nasze operatorki poinstruowały go o procedurze w takiej sytuacji, a następnie również skontaktowały się z organem właściwym, któremu należy przekazywać informacje o dzikiej zwierzynie, czyli urzędem gminy. Wójt Gminy Tczew Krzysztof Augustyniak zapewnił nas, że weterynarz działający na zlecenie Gminy Tczew od kilku dni zajmuje się wspomnianym łosiem. Wójt poinformował, że weterynarz kilka razy dziennie sprawdza stan zwierzęcia w Tczewskich Łąkach i sporządza notatki. Wójt zaprzeczył, jakoby stan zdrowia łosia był poważny - włodarz zapewnił nas, że zwierzęciu nie grozi uśpienie. Operatorki potwierdziły tę informację u weterynarza, który poinformował nas, że sprawa jest w toku.


 

Jeżeli chodzi o zachowanie mieszkańców, w naszej ocenie zachowali się wzorowo. Zarówno wspomniana przez Pana Pani Beata, jak i pozostali mieszkańcy, którzy nagłaśniali sprawę w mediach społecznościowych, nie przeszli obojętnie obok cierpienia zwierzęcia, tylko robili co w ich mocy, by ta pomoc nadeszła. Bardzo ważna w takich przypadkach jest też znajomość specyfiki dzikich zwierząt, bo co do zasady dzikie zwierzęta w ogóle nie powinny mieć styczności z człowiekiem. Dlatego nie zaleca się do nich podchodzić. Ranne zwierzę może stwarzać realne niebezpieczeństwo, a sama bliska obecność człowieka lub dotyk może doprowadzić do zatrzymania akcji serca u dzikiego zwierzęta. Dlatego, w przypadku wypadków drogowych, za udzielenie pomocy uznaje się wezwanie odpowiednich służb.


 

Ustawa o ochronie zwierząt określa sposób postępowania z takim zwierzęciem, posługując się zarówno normami konkretnymi (np. zapewnienie opieki weterynaryjnej w przypadku zwierząt, które ucierpiały w wypadku drogowym), jak i generalnymi (obowiązek humanitarnego traktowania).

Przepisy wskazują konieczność zapewnienia przez gminę pomocy lekarsko – weterynaryjnej na wypadek zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt, co wynika z art. 11a ust. 2 pkt 8 u.o.z.:
Program, o którym mowa w ust. 1 [program opieki nad zwierzętami bezdomnymi], obejmuje: (…) zapewnienie całodobowej opieki weterynaryjnej w przypadkach zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt; (…)


Spotykane jest stanowisko, że wskazany przepis, ze względu na usytuowanie w rozdziale „Zwierzęta domowe”, nie dotyczy zwierząt dzikich. Jest to pogląd mylny, dlatego że przepisy art. 11a ust. 2 pkt 1-8 u.o.z. używają pojęcia „zwierzę” w różnych kontekstach, zawsze posługując się określnikiem (np. „zwierzę bezdomne”, „zwierzę gospodarskie”, „wolno żyjący kot”), zawężając zakres znaczeniowy. Skoro pkt 8 mówi jedynie o „zwierzętach”, trzeba przesądzić, że ustawodawca miał na myśli wszystkie zwierzęta kręgowe.


Powszechną, choć zasługującą na potępienie praktyką jest sprowadzanie opieki nad rannym zwierzęciem dzikim do wezwania członka Polskiego Związku Łowieckiego, który następnie stwierdza konieczność bezzwłocznego uśmiercenia w myśl art. 6 ust. 1 pkt 3 u.o.z. Faktem jest, że myśliwi wyposażeni są w kompetencje do orzeczenia zaistnienia takiego przypadku, natomiast pozostawianie rozstrzygnięcia wyłącznie w gestii myśliwego – któremu przysługuje preferencyjne prawo wykupu tuszy, można więc mówić o konflikcie interesów. Praktyka stosowania przepisów o konieczności bezzwłocznego uśmiercenia zwierzęcia winna pójść w kierunku orzekania o tej okoliczności przynajmniej przez dwa niezależne podmioty, w miarę możności – przez lekarza weterynarii, aby uniknąć nadużyć. Ponadto, wskazać należy, że ze względu na wartość ekonomiczną tuszy zwierzęcia łownego, uśmiercania dokonuje się zawsze za pomocą broni palnej (uśmiercenie farmakologiczne rodzi konieczność utylizacji zwłok) i na tym polu również dochodzi do zjawisk negatywnych, np. przestrzeleń tchawicy, po których zwierzę się wykrwawia. Celowe jest, aby jednostki samorządu terytorialnego opracowały procedury odstrzelenia mając na uwadze, aby zgon nastąpił natychmiastowo (preferowaną metodą powinien być strzał w tył czaszki w celu zniszczenia śródmózgowia).


 

Podsumowując, w idealnym scenariuszu, w tego typu przypadkach, zgłoszenie powinno trafić do gminy, która wówczas wysyła na miejsce lekarza weterynarii. Ten ocenia kondycję zwierzęcia, jeżeli istnieje szansa na leczenie i rehabilitację, zwierzę powinno zostać odłowione (przy wsparciu przedstawicieli nadleśnictwa, związku łowieckiego, gminy czy też organizacji pozarządowej), poprzez użycie tzw. broni palmera z pociskiem zawierającym środek sedacyjny. Wówczas powinno nastąpić odtransportowanie zwierzęcia do ośrodka rehabilitacji zwierząt dzikich, a po okresie rekonwalescencji, zwrócenie zwierzęcia naturze. W rzeczywistości jednak w wielu tego typu przypadkach mamy do czynienia ze spychologią, ignorancją lub ewentualnym powiadomieniem myśliwego, by odstrzelił zwierzynę.


 

 

Fot. Facebook



Podziel się
Oceń

Reklama