Miejsca parkingowe opustoszały, a wraz z tym na przykład Stare Miasto, będące już w głębokiej stagnacji, również opustoszało jeszcze bardziej. Współczuję małemu biznesowi funkcjonującemu w tej przestrzeni miasta. Raczej nie czeka ich świetlana przyszłość, a bardzo trudny czas walki o przetrwanie. Czy z sukcesem? Jestem, co do tego pełen obaw. No cóż, być może włodarze doszli do wniosku wpadając na pomysł wprowadzenia tego parapodatku, iż „dobro” małych przedsiębiorców jest mało istotne w kontekście napełnienia kasy miejskiej i zafundowania z tych pieniędzy na przykład darmowej komunikacji miejskiej? Myślę, że mieszkańcy nie są tak naiwni i nie dadzą się nabrać na kolejną kiełbasę wyborczą oraz będą pamiętali negatywne skutki wprowadzenia płatnych miejsc parkingowych.
Wrócę jednak do samych parkingów i systemu. Oczywiście, jak należało się spodziewać, urzędnicy urzędu miejskiego dla siebie wydzielili za urzędem miejsca do parkowania odgrodzone szlabanami i w ten sposób swój problem załatwili. A, co dla nas mieszkańców? Jak to określiła zbulwersowana przygodą z płatnymi miejscami parkingowymi jedna z mieszkanek Tczewa „i tu zaczynają się schody”. Okazuje się, że włodarze Tczewa zafundowali mieszkańcom dwa różne rodzaje parkingów. W jednym zawarto klauzulę o 10 minutach bez opłaty, a w drugim przypadku nie. Dla obu obowiązują dwie różne uchwały!!! Nie będę opisywał całej sytuacji mieszkanki Tczewa. Jednak krótko muszę - mieszkanka zakupiła bilet mieszcząc się w 10 minutach, jednak podchodząc do samochodu za szybą widniał już mandat. Kiedy mieszkanka udała się anulować mandat okazało się, że nie ma takiej możliwości. Dlaczego? Bo nie znajduje się na tym parkingu, co trzeba. Muszę tutaj ponownie zacytować mieszkankę Tczewa i jej wypowiedź na portalu społecznościowym – „ …Na moje pytanie jak ja mam wiedzieć, w której strefie się znajduję, Pani poinformowała mnie, że mam przeczytać regulamin na parkomacie... ale jeśli się wczytam, w międzyczasie dostanę mandat, a bilet będzie miał wydrukowaną godzinę o 1- 2 minuty później, to nie będzie on z automatu anulowany....”.
Jeżeli taka wypowiedź miała miejsce jest to wyjątkowa bezczelność i arogancja urzędnika opłacanego z naszych podatków. Osobiście wielokrotnie przebywałem zagranicą i oczywiście Policja i tzw. Straż Miejska jest stanowcza, jednak działa z empatią i racjonalnie, a nie bezmyślnie i z automatu. Mnie i wielu innych mieszkańców któregoś dnia spotkało również irytujące zdarzenie. System niestety nie działał bezproblemowo, zawieszenie i permanentna aktualizacja spowodowała, że ja i kilka innych osób nie wnieśliśmy opłaty. Zrobiliśmy zdjęcia i po prostu sobie poszliśmy. Na szczęście w moim przypadku obyło się bez mandatu, bo wielka awantura wisiała w powietrzu. A na marginesie dotrzeć do regulaminu i uchwał nie jest to takie proste, a wręcz nieosiągalne. Wydaje się, że w przypadku zafundowania mieszkańcom takiego wątpliwego i uciążliwego „prezentu” przez włodarzy powinno skutkować tym, iż regulamin i uchwały powinny być dostępne wszędzie gdzie to możliwe. A jak jest? Osobiście dotarłem do jakiejś uchwały NR XLII/470/2022 ( 11 stron) i 7 stronicowego regulaminu bez wartości, bo bez podpisu i identyfikacji. Być może ktoś będzie miał więcej szczęścia. Na czytanie regulaminu przy automatach nie ma czasu, bo można się nie zmieścić w 10 minutach i dostać mandat (tam gdzie 10 minut obowiązuje).
A tak jeszcze raz na marginesie zachowanie Straży Miejskiej w Tczewie przypomina mi dzielnych Żandarmów z Saint-Tropez. Mandaty za szybą samochodów pojawiają się tak szybko, jak by urzędnicy Straży Miejskiej czyhali na swoich „żywicieli” za drzewem lub leżąc w krzakach i patrząc przez lornetkę wypatrywali swoje ofiary? O tym również pisałem we wcześniejszym felietonie, niestety zachowanie Straży Miejskiej całkowicie się sprawdziło. Niestety miasto oprócz tego, że znajduje się w głębokiej stagnacji, to dodatkowo staje się coraz bardziej nieprzyjazne.







Napisz komentarz
Komentarze