Czy obwinianie za obecną sytuację prywatnego właściciela dworca autobusowego jest uzasadnione?
(...)
Czy w obecnej sytuacji zamknięcia dworca można było uniknąć? Właściciele mówią, że tak. Wystarczyło gdyby gmina dochowała swojego obowiązku negocjowania stawek za wjazd od jednego z przewoźników, który płacić nie chce.
Gmina narusza prawo?
- Do czasu zakończenia prawidłowo przeprowadzonych negocjacji gmina mogła podpisać np. miesięczną umowę dzierżawy, wówczas wszystko pozostało by bez zmian. Inaczej wpuszczając nadal tego przewoźnika na nasz teren, świadomie tolerujemy działanie na niekorzyść własnej spółki - mówi Wiesław Megger, właściciel dworca.
Okazuje się, że wszyscy inni przewoźnicy zatrzymujący się na wyznaczonym miejscu przystankowym, płacą ustalone indywidualnie stawki. Problematyczny jest ten jeden, który odmówił uiszczania takich opłat. Co ma do tego gmina, skoro dworzec jest prywatny? Otóż ma i to w kwestiach zasadniczych najwięcej do powiedzenia. Mimo, że dworzec jest prywatny i zakupiony nie - jak mylnie się uważa - od gminy, a od wcześniejszego właściciela - spółki Veolia Transport, to jednak gmina jest ustawowo, zgodnie z przepisami Ustawy o publicznym transporcie zbiorowym, zobligowana do m. in. ustalania stawek opłat za korzystanie przez operatorów i przewoźników z przystanków komunikacyjnych i dworców, których właścicielem albo zarządzającym nie jest samorząd. Jednocześnie gmina nie wykonując tego zadania, narusza prawo, bo z opinii prawnej wynika, że preferowanie przez nią jednego przewoźnika, zwalnianie go z opłat i stwarzanie dla niego lepszych warunków rynkowych, współtworzy nieuczciwą konkurencję i dyskryminuje innych przewoźników, którzy płacą za wjazd.
(...)
- Działanie polegające na preferowaniu jednego przedsiębiorcy w sytuacji analogicznej do sytuacji, w której znajdują się inni przewoźnicy, wyczerpują hipotezę przepisu art. 3 ust. 1 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, zgodnie z którym czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy – mówi radca prawny Sebastian Justyński.
Szermierka na słowa
Myliłby się ten, kto uważa, że Wiesław Megger osiadł na laurach i oczekiwał z założonymi rękami na ruch ze strony gminy. Pisał pisma, prosił, przeprowadził konsultacje prawne i ekonomiczne, uzyskał opinię prawną na piśmie, znowu pisał pisma do burmistrza. Niestety, tym działaniem naraził się rządzącym, gdyż otrzymał w odpowiedzi emocjonalne w wydźwięku pismo, w którym czytam m. in.: „Burmistrz Miasta i Gminy Gniew z dezaprobatą przyjmuje kolejne Państwa pismo dotyczące przystanków komunikacji autobusowej i zasad korzystania z „dworca autobusowego” (…) Zauważyć należy, że Państwo w swoich rozmowach przywołujecie prywatne opinie prawników i ekonomistów, uznając je za wiążące dla organu Gminy. (…) Pomijając w treści dotychczasowych pism zarzuty i pomówienia uchybiające dobremu imieniu Burmistrza Miasta i Gminy Gniew i jego Zastępcy uznaje, iż do czasu zakończenia negocjacji będących jedynym obowiązkiem gminy, tj. do dnia 30.08.2012 r. dalsza korespondencja w tej sprawie będzie uznana za zbędną (…) Oczekujemy lojalnego i rzeczowego udziału w dalszych negocjacjach i odstąpienia od ferowania złośliwych, zbędnych, subiektywnych, za wszech miar nieuzasadnionych insynuacji”.
- Takie pismo do obywatela, na dodatek przez wiele miesięcy udostępniającego gminie bezpłatne korzystanie z dworca autobusowego, jest dowodem arogancji władzy – mówi W. Megger. – Jak widać, pisać nam już do urzędu nie wolno, za to mamy siedzieć cicho i rzeczowo się wypowiadać, jednak nie wolno nam się też powoływać na opinie prawne, które wyliczają odpowiednie przepisy, bo jest to „prywatny prawnik” co jest określeniem kuriozalnym. Każdy prawnik jest prywatny, jednak wydając opinię opiera się na „państwowym prawie”! Jeśli kiedykolwiek naraziłem na szwank dobre imię Pani Burmistrz i jej Zastępcy, to proszę o wykazanie gdzie i kiedy, przedstawienie dowodów, ostatecznie skierowanie sprawy do sądu. Inaczej proszę o zaprzestanie formułowania takich oskarżeń! Przypominam też, że to na wniosek pani burmistrz musiałem przedstawić opinię prawna, ponadto burmistrz nie odpowiedziała na nasze pismo z dn. 11.06.2012 r. wraz z załączoną opinią prawną i nie odniosła się do przedstawionych tam propozycji. Faktem jest, że plan zagospodarowania przestrzennego przewiduje dworzec na naszym terenie, a gmina nie ma własnego terenu na jego urządzenie, więc chyba w tej sytuacji gmina ma interes prawny i faktyczny w sprawie wydzierżawienia dworca, skoro jej burmistrz nie chce wynegocjować stawek za wjazd. Pragnę przypomnieć, że plan zagospodarowania uchwalony został już po tym, jak nabyliśmy tę działkę od Veolii.
(...)
A ludzie czekają…
Wiesław Megger mówi, że spotkanie, które burmistrz określa „negocjacyjnym”, tak nazwać nie można:
- Na spotkaniu, do którego wreszcie doszło po naszych usilnych zabiegach, naszą zaproponowaną cenę wyjściową do negocjacji pani burmistrz przemilczała, a następnie po konsultacji z panem mecenasem oznajmiła, że zwróci się o opinię do Komisji Społecznej i Komisji Gospodarki Rady Miejskiej. Komisje bez naszego udziału ustalą ostateczną stawkę. Na tym „negocjacje” się skończyły. Uważamy, że zasięgnięcie opinii jest tylko odkładaniem decyzji w czasie oraz zrzucaniem obowiązków i odpowiedzialności na inne organy. Ponadto ustawa nie przewiduje udziału komisji rady, gdyż nie chodzi tu o dysponowanie środkami publicznymi z budżetu. Negocjacje pomiędzy przewoźnikiem a właścicielem dworca ma podjąć, zgodnie z ustawą o publicznym transporcie zbiorowym, burmistrz. Dworzec w Gniewie zgodnie z cytowaną ustawą, spełnia wymogi „Dworca Autobusowego Tranzytowego III kategorii”.
Niestety, po takim prowadzeniu sprawy przez samorząd nie zanosi się na szybkie jej rozwiązanie, na czym tracą pasażerowie. Niezrozumiałe jest postępowanie burmistrza, tak samo jak niechęć do ponoszenia oczywistych opłat za wjazd na dworzec przez przewoźnika, który nie chce tego robić. Należy sobie uświadomić, że właściciel dworca poczynił duże nakłady finansowe związane z porządkowaniem terenu, układaniem nowych chodników, ustawieniem nowej wiaty przystankowej, ogrodzeniem, nowymi barierami łańcuchowymi. (...)
Negocjacje – do końca sierpnia
Poprosiliśmy burmistrz Gniewu Marię Taraszkiewicz - Gurzyńską o wyrażenie swojego stanowiska w sprawie sytuacji z przystankiem autobusowym w Gniewie.
(...)
Oto odpowiedź:
„Do końca sierpnia trwają (rozpoczęte jeszcze w ub. roku) negocjacje gminy z właścicielami tzw. „Dworca Autobusowego”. Powodem całego zawirowania był brak umowy cywilnej pomiędzy przewoźnikiem a właścicielami przystanku. Do czasu zakończenia negocjacji nie rozpatruje się alternatywnego usytuowania przystanku. Mam nadzieję, że wynik rozmów usatysfakcjonuje wszystkie strony (gmina nie jest stroną w tym przypadku). O wynikach negocjacji pozwolę sobie Panią powiadomić. Maria Taraszkiewicz – Gurzyńska”.
- Trudno mi zrozumieć sposób postępowania władz gminy w przedmiotowej sprawie. Przepisy prawa jednoznacznie wskazują, że gmina zobowiązana jest do zapewnienia odpowiednich warunków funkcjonowania publicznego transportu zbiorowego, w tym również ustalania stawek opłat za korzystanie przez operatorów i przewoźników z przystanków i dworców, których właścicielem ani zarządzającym nie jest gmina. Jeżeli gmina, uchwalając miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, umiejscowiła dworzec na działce Państwa Megger, ograniczającym się tym samym co do swobody lokalizacji dworca na terenie innej, należącej do gminy działki, to tym bardziej władze powinny czuć się zobligowane do jak najszybszego rozwiązania problemu, mając na uwadze dobro właścicieli dworca jako prywatnych przedsiębiorców, przewoźników na dworcu zatrzymujących się, jak i przede wszystkim mieszkańców z dworca korzystających – podsumowuje radca prawny Sebastian Justyński.
Więcej w tygodniku „Gazeta Tczewska”, dostępnym w punktach sprzedaży prasy na terenie powiatu tczewskiego.
Napisz komentarz
Komentarze