Obietnica została dotrzymana, a dzieciaki dopytują się kiedy znowu gdzieś pojadą...
Mali i duzi lokatorzy
Atrakcji jak na jeden wyjazd było tyle, że można było nimi obdzielić kilka wycieczek. Nie zawiedli i inni dorośli, nie tylko ze stowarzyszenia, bo to od nich i od pogody zależało, czy impreza się uda. A było się o co martwić – dni były deszczowe. Widocznie „ktoś u góry” wysłuchał próśb organizatorów - mimo, że w drodze do nadleśnictwa popadywało, gdy dzieci wysiadły z autokaru, zaczęło świecić nad tą częścią lasu słońce!
Na miejscu czekały wozy strażackie i strażacy z OSP w Gniewie z prezesem Tadeuszem Kordeckim, Stanisław Chmiel, leśniczy w Brodach Pomorskich i Andrzej Lipka, prezes Zarządu Centrum Myśliwskie „Zamek Gniew”. Ten ostatni przedstawił mnóstwo ciekawostek z życia lasu - mówił o przyrodzie oraz zwierzętach: ptakach, dzikach, jeleniach i sarnach, małych i dużych lokatorach tej zieleni. Dzieci z zainteresowaniem oglądały wiele zwierząt z opowieści pana Andrzeja - w rezerwacie dzikich zwierząt leśniczego. Były tu piękne i dumne ptaki drapieżne, m.in. z rodziny orłów, sowy, bocian biały i czarny, dziki, świnki wietnamskie i wiele innych. Wiele z nich po wyleczeniu jest wypuszczanych na wolność, inne do końca życia zostaną w tym azylu, bo mają amputowane części skrzydeł po dużych urazach, czy innych powypadkowych schorzeniach, które na wolności skazałyby je na śmierć.
Nie zabierać leżących w trawie...
Tak jest m.in. ze wspaniałym dwuletnim jelonkiem Olkiem. Oswojone zwierzę pozwalało się głaskać cierpliwie każdemu, kto tylko wyciągał do niego rękę. Historia Olka jest smutna, bo trafił do leśniczego jako malutki osesek przywieziony przez ludzi, którzy tłumaczyli, że znaleźli go porzuconego w trawie. Niestety, w ten sposób turyści skazali jelonka na wieczną niewolę. Nie wolno jeleniowatych, saren etc. zabierać z trawy, gdy w niej leżą! Matka do nich wróci na pewno. W ten sposób matki odciągają od swoich młodych niebezpieczeństwo i zawsze po nie wracają! Wolno je ratować wyłącznie gdy widzimy krew i są to zwierzęta po wypadkach komunikacyjnych.
Dzieci dużo wyniosły z lekcji o ekologii i przyrodzie na żywo. Potem wspaniale bawiły się ze strażakami w ogromnej pianie, „zwiedzały” wozy gaśnicze (niektórzy deklarowali „zostaniem w przyszłości strażakiem”) i wzbijali się w niebo na strażackich wysięgnikach. Zadowolone wyszalały się na świeżym powietrzu, było wielkie ognisko (pod czujnym okiem strażaków), a przy nim kiełbaski i śpiew przy akompaniamencie gitar. Czas dla dzieci znaleźli też: starosta tczewski Józef Puczyński (przekazał im w imieniu władz powiatu kosz słodkości), wicestarosta Mariusz Wiórek, przewodniczący Rady Powiatu Piotr Odya i członek zarządu powiatu Stanisław Akerman. Wszyscy na dodatek zaangażowali się w zabawy z dziećmi. Były pląsy w kółeczku, robienie mumii, skoki w workach, przeciąganie liny, skakanie przez linę.
Też potrafią się bawić...
- Świetnie spisali się strażacy - popiekli z dziećmi kiełbaski i zadeklarowali pomoc przy każdej imprezie na rzecz dzieci z Domu Dziecka w Tczewie, dlatego składam im ogromne podziękowania – stwierdził prezes Stowarzyszenia „Bliżej Domu” Dariusz Górski. – Tak samo wielkie należą się leśniczemu Stanisławowi Chmielowi i panu Andrzejowi Lipce, oraz władzom powiatu, którzy pokazali dzieciom, że urzędnicy na co dzień w garniturach, też potrafią się wspaniale bawić.
Organizatorem imprezy pn. Piknik ekologiczny „Żyjmy w zgodzie z naturą”, było Stowarzyszenie „Bliżej Domu” działające na rzecz dzieci z Domu Dziecka w Tczewie.












Napisz komentarz
Komentarze