Problemy z odbiorem dotyczą 28-kilometrowego odcinka Lokalne Centrum Sterowania Tczew. Pociągi poruszające się na ważnej trasie Gdynia – Warszawa jadą tym fragmentem tylko na podstawie odbioru eksploatacyjnego, dokonanego jesienią ub. roku.
Jest niebezpiecznie?
W ramach inwestycji za 480 mln euro wymieniono tory, zmodernizowano stacje kolejowe (w tym Tczew), powstały nowe urządzenia sterowania ruchem, kompleksowy remont przeszedł most przez Wisłę w Tczewie, zbudowano też nowe wiadukty. Po zakończeniu remontu pociągi pasażerskie tzw. wychylnym nadwoziem mają osiągać prędkość do 200 km/godz., pozostałe do 160 km/godz., a towarowe do 120 km/godz.
- Obecnie pociągi mogą jeździć na odcinku LCS Tczew z prędkością 160 km/godz. i tak też się dzieje – mówi Leszek Lewiński, wicedyrektor Zakładu Linii Kolejowych PLK w Gdyni. - Wszystkie parametry eksploatacyjne są spełnione i na bieżąco sprawdzane. Jeśli w danym miejscu stwierdzimy przyrost wad, to prędkość ta zostanie obniżona, tak jak ma to miejsce na stacji w Pszczółkach, gdzie są wciąż prowadzone prace i pociągi mogą tam jechać maksymalnie 50 km/godz.
Zdaniem informatorów „Dziennika Bałtyckiego”, który jako pierwszy opisał sprawę, połączenie prędkości 160 km/godz. z wykrytymi usterkami może stanowić niebezpieczeństwo dla pasażerów pociągów. Wśród stwierdzonych wad są m. in. niewłaściwe zabezpieczenia skarpy, oprofilowanie tłucznia, wyszlifowane szyny, nierówności nawierzchni. Ich usuwanie trwa już od półtora roku. Wykonawca i inwestor – PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. - mają na to czas do 2015 r., kiedy skończy się okres na rozliczenie zadania współfinansowanego w 85 proc. ze środków Unii Europejskiej. Wykonanie inwestycji z odstępstwami od pierwotnej dokumentacji spowoduje częściową utratę pieniędzy dotacji.
Sprawdzają metr po metrze
- Nie ma żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu kolejowego - uspokaja Leszek Lewiński, który jednocześnie kieruje pracami komisji odbiorczej. - Uspokajamy, że pasażerom nic nie grozi. Budujemy za środki unijne, rozliczamy się z każdej wydanej złotówki, więc parametry odbiorowe mamy maksymalnie wyśrubowane, bo chcemy otrzymać produkt najwyższej jakości, który będzie dobrze służył przez kolejne kilkadziesiąt lat. Nie odpuścimy, cierpliwie przestrzegamy warunków odbioru. Gdy jeździmy starym samochodem to rysy na nim nie przeszkadzają nam w codziennej eksploatacji. Jednak gdy kupujemy nowy samochód z salonu i widzimy na drzwiach uszkodzenie, to żądamy sprowadzenia nowego pojazdu. To oczywiste. Wykonawca musi po sobie pozostawić porządek – żadnych kupek gruzu, czy leżących kabli. Dokumentujemy to fotograficznie, linię kolejową sprawdzamy metr po metrze.
Nasz rozmówca dodaje, że odbiór końcowy inwestycji zostanie dokonany, gdy obiekt będzie wolny od wad odbiorowych, a nie eksploatacyjnych.
- Wszelkie zgłaszane usterki są na bieżąco usuwane i będą tak długo, aż inwestycja będzie w pełni gotowa - potwierdza Monika Żychlińska, rzecznik PKP Energetyka S.A., lidera konsorcjum, które budowało LCS Tczew.
Jakie zapisane w umowie kary z tytułu opóźnień czekają na wykonawcę prac i kiedy konkretnie planowany jest odbiór końcowy inwestycji? Te i inne pytania wysłaliśmy do Centrum Realizacji Inwestycji PKP PLK w Warszawie. Niestety, do momentu oddawania tego numeru gazety do druku nie otrzymaliśmy odpowiedzi.











Napisz komentarz
Komentarze