O kontrowersjach wokół zakładu pisaliśmy wielokrotnie. Przez ostatnie lata mieszkańcy Gniszewa interweniowali na policji oraz w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska, gdy woda w okolicznych rowach melioracyjnych zmieniała kolor i wydzielała nieprzyjemny zapach. Podejrzenia mieszkańców i inspektorów wzbudzała instalacja zakończona rurą, uchodzącą do rowu tuż za ogrodzeniem ubojni.
Szef firmy o swojej niewinności
Na łamach Gazety Tczewskiej, właściciel ubojni zapewniał, że nigdy świadomie nie wylewał do rowów melioracyjnych odpadów poprodukcyjnych procesu uboju kurcząt, a ewentualne nieprawidłowości i niekorzystne dla niego wyniki badań popranych próbek, wynikały z krótkotrwałych awarii.
- Na skutek działalności mojego zakładu nigdy nie doszło do spowodowania zanieczyszczenia środowiska rozumianego jako spowodowanie w nim jakiejkolwiek szkody.
Mimo zapewnień o uczciwych intencjach oraz spełnianiu wszelkich wymaganych norm i pozwoleń, przez ostatnie lata był wielokrotnie karany mandatami przez WIOŚ, Powiatowego Lekarza Weterynarii, a nawet Starostwo Powiatowe w Tczewie. (...)








Napisz komentarz
Komentarze