Pytanie tylko: czy warto? Czy pisanie o aktach wandalizmu, gdy często nie dochodzi do wykrycia sprawców, o przykładnym ukaraniu nie mówiąc, nie stanowi zachętę do dalszych czynów w poczuciu bezkarności.
Nie lubię poniedziałku...
... to tytuł polskiej komedii z 1971 r. W filmie były w miarę zabawne problemy mieszkańców Warszawy i przyjezdnych. W tczewskiej rzeczywistości „nie lubię poniedziałku”, bo po weekendowym spacerze, w poniedziałek czy wtorek te same miejsca często wyglądają inaczej. Niedawno na zapleczu ul. Ogrodowej, przy murach obronnych, ktoś kamieniem zniszczył dwie lampy podświetlające mury (jedna została stłuczona po raz drugi).
- W puste miejsca po lampach została ułożona kostka, do momentu zainstalowania kamery i monotoringu – tłumaczy Adam Burczyk, wiceprezydent Tczewa. - Inaczej szkoda pieniędzy.
Z braku monitoringu nie instaluje się też w tym miejscu armatek. Usunięto kamienie, które posłużyły wandalom, a pierwotnie służyły jako element otoczenia. Zresztą, tam gdzie są kamery też znikały metalowe krążki mówiące o rewitalizacji naszej starówki.
Nieużywane, a już urwane
15 lutego br. oddano do użytku węzeł transportowy przy dworcu PKP. Są dwie kamery przy wejściu głównym dworca i jakiś porządek tam panuje. Niemniej dalej już oko kamery nie sięga. Na łuku nowej ulicy wzdłuż torów kolejowych z ogrodzonego terenu ktoś wymontował sobie furtkę. Na parkingu dworca mamy bramki wjazdowe (za pięć lat będą pobierane opłaty za wjazd). Mieszkańcy zauważyli, że pourywano blokady z tych bramek.
To co tu dopiero pisać o znikających kratkach od deszczówki. Np. po lanym poniedziałku zniknęła ostatnia metalowa kratka z ul. Wierzbowej. Redakcyjny spacer ulicami Czyżykowa i os. Za Parkiem pokazał ile takich kratek zastąpiono betonowymi. Może więc lepiej nie pisać...












Napisz komentarz
Komentarze